Kierowcy Bolta boją się protestujących taksówkarzy. Klientka opowiedziała, jak wyglądał jej kurs

Łukasz Grzegorczyk
Kurs jak wielka konspiracja – tak 8 kwietnia w Warszawie wyglądają przejazdy z kierowcami Bolta, którzy boją się o swoje samochody. To efekt protestu taksówkarzy, którzy wyszli na ulice, by wyrazić swoje niezadowolenie i walczyć z nieuczciwą ich zdaniem konkurencją.
Kierowcy Bolta boją się o swoje samochody. To efekt protestu taksówkarzy w Warszawie. Fot. Łukasz Głowala / Agencja Gazeta
8 kwietnia taksówkarze rozpoczęli protest w Warszawie. Chcą w ten sposób wyrazić swój sprzeciw m.in. wobec przyjętego przez rząd projektu nowelizacji ustawy o transporcie. Wynika z niego, że pośrednicy przewozów działający za pomocą aplikacji mobilnych (tacy jak Uber czy właśnie Bolt) będą mogli w Polsce działać legalnie, ale będą ograniczały ich dodatkowe przepisy.

Tym samym na nowych regulacjach skorzystają głównie Uber i Bolt (wcześniej Taxify - red.). Kierowcy z tego drugiego przedsiębiorstwa w poniedziałek kursują po stolicy na nadzwyczajnych zasadach, o czym opowiedziała nam jedna z klientek.


"Taksówkarze to banda oszustów"
– Byłam już spóźniona do pracy, więc prawie wbiegłam do samochodu Bolta. Kierowca od razu zaczął krzyczeć, żeby siadać z przodu, jak najszybciej – opowiada dla naTemat.pl. – Przesiadłam się, a on mnie przeprosił za tę panikę i powiedział, że do Warszawy zjechały się tabuny taksówek z innych miast i protestują przeciwko Uberowi i Boltowi – dodaje.

Kierowca w rozmowie z klientką relacjonował, że bardzo się boi, że jego samochód może zostać zniszczony – stąd cała konspiracja przy realizacji kursu. Żalił się również, że gdyby stracił auto, nie miałby szans na zarabianie pieniędzy. – Mówił, że może pożyczać samochód od firmy, ale koszty są zbyt wysokie. Podkreślał, że szuka teraz normalnej pracy – opowiada klientka.

Kierowca przyznał klientce, że nie chce jeździć zwykłą taksówką, bo jego zdaniem taksówkarze są "bandą oszustów", którzy często pobierają zawyżone kwoty za kursy. Zdradził też, że z każdego kursu on sam oddaje dla Boltowi 20 proc. wartości przejazdu.

Taksówkarze protestują w stolicy
Poniedziałkową akcję taksówkarze zaczęli już od 6 nad ranem, kiedy spotkali się w różnych punktach Warszawy. Potem zgodnie z planem mieli przejść przed Ministerstwo Sprawiedliwości i ambasadę USA, a następnie na pl. Trzech Krzyży przed Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii. Na koniec protestu znowu spotkają się przed budynkiem KPRM. Protest ma potrwać do godziny 17.