Ten samochód to prawdziwy dowód na to, że reklamy nie zawsze kłamią
Widzieliście w telewizji spoty nowego Citroena C5 Aircross? Daliście się przekonać, że to "SUV klasy komfort", cokolwiek to właścwie znaczy? Jeśli nie, to możecie dać się przekonać mi. C5 Aircross to jedno z najwygodniejszych aut na rynku i z pewnością w najwygodniejsze w tej cenie.
Fot. naTemat.pl
To musi być Citroen
Ale po kolei. C5 Aircross wygląda dokładnie tak, jak... właściwie każdy inny Citroen na rynku. Można wręcz powiedzieć, że to taki C3 Aircross na sterydach. Czyli znajdziemy tu dużo geometrycznych kształtów, masywne nadkola, airbumpy na drzwiach i wreszcie ten magiczny grill. Złożony z dwóch części.
Fot. naTemat.pl
W środku mamy z kolei osobliwy miks tego, co oferuje Citroen i... co możecie lepiej kojarzyć z aut marki Peugeot. Uchwyt automatycznej skrzyni biegów, wirtualny kokpit - to wszystko mogliście już widzieć w autach z lwem na masce. Reszta jest na wskroś citroenowa - geometyczna, stylowa i trochę futurystyczna. Warto odnotować pikowaną skórę na bardzo wygodnych (z opcją masażu) fotelach czy przeszycia na skórze w innych fragmentach auta.
Fot. naTemat.pl
No i bagażnik ma nawet 720 litrów, jeśli przesuniecie kanapę maksymalnie do przodu. A po jej złożeniu to aż 1630 litrów.
Fot. naTemat.pl
Na początek kilka suchych liczb, które zazwyczaj są istotne, choć prawdę mówiąc nie w przypadku tego samochodu. Po prostu trzeba mieć to z głowy. Testowany model napędzał silnik PureTech 180. Pod tą nazwą kryje się turbodoładowana, benzynowa jednostka o mocy 181 KM i momencie obrotowym 250 Nm dostępnym już od 1650 obrotów na minutę.
Co z tego wynika? C5 Aircross z tym silnikiem jest autem naprawdę zaskakująco dynamicznym, które świetnie współpracuje z ośmiobiegowym automatem. Przy "zwyczajnej, ludzkiej jeździe" naprawdę nie potrzeba więcej.
Fot. naTemat.pl
Prawdziwy majstersztyk to jednak zawieszenie. W Warszawie całkiem niedaleko mojego mieszkania jest ulica Ordona. Kto był kiedyś na Woli, ten doskonale wie, co to za miejsce. Kocie łby porozjeżdżane przez betoniarki z okolicznych zakładów przemysłowych. Jednocześnie to dobry skrót w inne części miasta, ale wieloma autami po prostu się tam nie zapuszczam.
Fot. naTemat.pl
Trzeba też zauważyć, że pomimo tej wygody C5 Aicross jest dość stabilnym samochodem. Jazda z prędkością autostradową nie wywołuje dreszczy. Rozczarowuje tylko trochę spalanie. Na autostradzie trzeba się liczyć z dziewięcioma litrami bezołowiowej na sto kilometrów, na ekspresówce wynik powinien spaść o jakiś litr. W mieście wyszło z kolei aż 11,5 litra.
Fot. naTemat.pl
Poza spalaniem muszę uczciwie przyznać, że w egzemplarzu testowym pomimo niewielkiego przebiegu to niesamowite zawieszenie czasami miało ochotę sobie poskrzypieć. Nie wyciągałbym jednak z tego pochopnych wniosków, gdyż egzemplarz do testów mógł być wcześniej już ostro traktowany.
I wreszcie ten ekran multimedialny. Jak w każdym Citroenie/Peugeocie klimatyzację obsługuje się z panelu dotykowego. Strasznie to niewygodne.
Fot. naTemat.pl
No i pamiętajmy, że podstawowa wersja z silnikiem 1.2 PureTech to niemal 87 tysięcy złotych. A za takie pieniądze wygodniejszego auta na rynku chyba po prostu nie ma.
Citroen C5 Aircross PureTech 180 EAT8 Shine na plus i minus:
+ Komfort
+ Komfort
+ Jeszcze raz komfort
+ Przyzwoite osiągi
- Coś tu skrzypi
- Spalanie najwyżej średnie
Fot. naTemat.pl