Poczuć się jak kierowca wyścigowy. Tej lekcji jazdy długo nie zapomnę. Ty też możesz to przeżyć

Michał Gąsior
Na zaproszenie Mercedesa pojechałem na tor wyścigowy w Poznaniu, by wziąć udział w wyjątkowej akademii jazdy. Jeśli jeszcze nie wiesz, jak to jest mieć pod maską stado 500 koni mechanicznych (ja nie wiedziałem), albo jakiej adrenaliny dostarcza drift sportowym samochodem (tego także nie), AMG Driving Academy jest dla Ciebie.
Na czym polega AMG Driving Academy? Fot. AMG Driving Academy
Przyznaję – jestem motoryzacyjnym laikiem i na co dzień samochód traktuję według prostej logiki: ma mnie przetransportować z punktu A do punktu B. Jasne, lubię szybką jazdę i czasem zachwycę się widząc ładne auto, ale nic ponadto.

Po wizycie na Torze Poznań będę jednak patrzył na samochody trochę inaczej. Wraz z grupą dziennikarzy wzięliśmy tam udział w inauguracji nowego sezonu szkoły jazdy AMG Driving Academy. To cykl szkoleń oferowany zarówno profesjonalnym, jak i tym bardziej amatorskim kierowcom. W zależności od wybranego programu szkolenia (zaczynając od AMG Basic Training) można doskonalić różne aspekty jazdy, a wszystko pod okiem profesjonalnych instruktorów, wśród których są utytułowani kierowcy wyścigowi.
Fot. AMG Driving Academy
Na czym polegało nasze szkolenie? Podzielono je na segmenty. Na jednym odcinku toru uczyliśmy się slalomu, a więc pracy z gazem i hamulcem. Mierzono nam czas – dla mnie sztuką było "czyste" przejechanie trasy. W sumie z trzech prób tylko w jednej udało się nie przewrócić żadnego pachołka, co skutkowało pięcioma sekundami kary. Trudnością był też finisz – trzeba było przy dużej prędkości nagle zahamować w wyznaczonym miejscu. Wynik nie był rewelacyjny. Pocieszające, że moje 24 sekundy nie zepsuły wyniku grupy (byliśmy podzieleni na zespoły) i wygraliśmy rywalizację z innymi dziennikarzami.
Fot. AMG Driving Academy
Na kolejnym odcinku przygotowano drift. Nie wiedziałem, jak trudna jest jazda w kontrolowanym poślizgu. Po pierwsze, wyzwaniem jest samo wprowadzenie samochodu w drift. A gdy już to mi się udało, trzeba było utrzymać się na torze i uniknąć obrotu o 180 stopni. Z każdą próbą było lepiej, choć jako kierowca, który pierwszy raz występował w roli driftera, nie miałem takiego "czucia" kierownicy i gazu jak bardziej doświadczeni koledzy.
W końcu mieliśmy okazję sprawdzić się na całej długości toru – podążając za instruktorem ćwiczyliśmy optymalny tor jazdy w zakrętach o różnych krzywiznach. To, jak się dowiedziałem, klasyczna konwencja "lead and follow". Polega na tym, że jedziemy jeden za drugim kopiując swoją linię jazdy i punkty hamowania, a instruktor przez radio przekazuje uwagi. Tempo nie było nadzwyczajne (a to i tak wystarcza, żeby zrozumieć jak "nie potrafi się jeździć"), choć na prostej startowej mogliśmy rozwinąć prędkość do 200 km/h.
Fot. AMG Driving Academy
Moje pierwsze wrażenie – nie myślałem, że jazda potrafi tak męczyć i że tak bardzo odczuwa się przeciążenia. A to przecież była tylko jazda rekreacyjna. Od tej pory nieco inaczej będę oceniał np. występy kierowców Formuły 1 (to wydawało się takie łatwe).
Fot. AMG Driving Academy
I – co najważniejsze – wbrew pozorom opisane wyżej ćwiczenia nie przydają się tylko wtedy, gdy jeździsz po torze wyścigowym. W Akademii AMG nauka zaczyna się od postaw, a wiele wniosków można zastosować podczas codziennej jazdy. Instruktorzy poświęcili np. sporo czasu, by wytłumaczyć znaczenie ustawienia fotela czy kierownicy. Bo przecież właściwa pozycja kierowcy ma ogromne znaczenie dla czucia pojazdu i tego, jak reagujemy za kółkiem.
Fot. AMG Driving Academy
Ciekawe były uwagi odnośnie tego, gdzie kierować wzrok, gdy np. pokonujesz zakręt. Przy drifcie czy podczas jazdy "lead and follow" instruktorzy uczyli, by patrzeć daleko – jeśli wchodzisz w zakręt, twój wzrok powinien sięgać punktu, gdzie chcesz z niego wyjść.
Fot. AMG Driving Academy
Technika jazdy to jedno, ale prawdziwej adrenaliny dostarczyły maszyny, które mieliśmy do dyspozycji na torze. Szczególnie, że wśród nich znalazły się auta o mocy więcej niż 500 koni mechanicznych.


Mercedes-AMG GT 63S 4-door Coupe, którym jeździliśmy, ma aż 639 KM mocy i moment obrotowy sięgający maksymalnie 900 Nm. Do setki przyspiesza w ledwie 3,2 sekundy i potrafi osiągnąć prędkość 315 km/h. Nic dziwnego, że najwięcej przyjemności dostarczał podczas pokonywania całej pętli Toru Poznań.

W drifcie królowały jednak inne auta. Mercedes zaoferował nam nowiutki model AMG A35 o mocy 305 koni, a także potwory tzn. modele E63 S i C63 S z trybem jazdy Drift Mode.
Fot. AMG Driving Academy
W sumie AMG, czyli sportowy oddział Mercedesa, ma w ofercie kilkadziesiąt modeli. Jeśli chcecie skorzystać z usług Akademii, lekcje odbywają się nie tylko w Poznaniu. AMG Driving Academy przeprowadza całodzienne szkolenia także na torze w Kielcach, a od tego roku również w Czechach (Brno) i w Szwecji.

Macie sześć opcji treningowych do wyboru (więcej na stronie AMG). Szkolenia Performance kosztują około 3,5-4,5 tys. złotych. Te bardziej zaawansowane (i kilkudniowe) to koszt nawet kilkunastu tysięcy złotych.

Tanio nie jest, ale zapewniam, że wrażenia rzeczywiście są z gatunku PREMIUM.
Zapowiedź AMG Driving Academy 2019