Były jezuita o słowach abp. Jędraszewskiego o pedofilii. "Kościół nie jest nierozliczalną kastą"

Anna Dryjańska
Abp Marek Jędraszewski podczas niedawnej konferencji w Krakowie powiedział, że skazanie kard. Pella za pedofilię to przykład prześladowania chrześcijan. – To bardzo dobrze przemyślana retoryka. (...) Lekceważenie takich wypowiedzi jako przypadkowych jest błędem – mówi prof. Stanisław Obirek w wywiadzie dla naTemat.
Prof. Stanisław Obirek jest zdania, że abp Marek Jędraszewski wraz z wieloma innymi hierarchami próbuje budować alternatywną rzeczywistość. fot. Adam Burakowski / Agencja Gazeta
Anna Dryjańska: Podczas Europejskiego Kongresu Samorządów abp Marek Jędraszewski jako przykład prześladowań chrześcijan podał skazanie kardynała George'a Pella za przestępczość seksualną. Jest pan zaskoczony tymi słowami?

Prof. Stanisław Obirek: To słowa skandaliczne, nieprawdziwe i niedopuszczalne, ale zaskoczony nie jestem. Abp Marek Jędraszewski jest konsekwentny w swojej retoryce.

Owszem, można mówić o prześladowaniu chrześcijan w pewnych regionach świata, jednak z podobnych powodów zwalczani są też na przykład muzułmanie i buddyści. To często konflikty o charakterze etniczno-religijnym.


Ale używanie terminu "prześladowania" do opisu ścigania przestępczości seksualnej jest poważnym nadużyciem.

Mówi pan o konsekwencji. A przecież kilka tygodni temu abp Jędraszewski wziął udział w konferencji episkopatu o zwalczaniu przestępczości seksualnej wśród duchownych.

Proszę sobie przypomnieć co wtedy powiedział. Stwierdził, że zasada "zero tolerancji" wobec pedofilii w Kościele ma charakter totalitarny i porównał duchownych ściganych za te przestępstwa do Żydów prześladowanych przez nazistów.

To bardzo dobrze przemyślana, wyrafinowana retoryka. Dlatego wolałbym, byśmy nie skupiali się na jednej, gorszącej wypowiedzi i porozmawiali o tym zjawisku. Abp Jędraszewski ma na koncie długą listę takich wypowiedzi. Na przykład potępiał "kulturę singli" i przestrzegał, że przyjdzie czas, gdy biali będą pokazywani w rezerwatach. I za każdym razem część internautów komentuje je jak wypadek przy pracy. Sugerują, że mu się wyrwało, że palnął, że się nie wyspał lub jest niewyedukowany.

Abp Jędraszewski jest świetnie wykształcony, specjalizuje się w filozofii francuskiej, a zwłaszcza w myśli Emmanuela Levinasa. Swego czasu uczyliśmy się na tej samej uczelni - Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. Życzyłbym wszystkim biskupom, by odebrali tak staranną edukację.

Dlatego nie zgadzam się z oceną tych internautów. On nic nie palnął. Mówi dokładnie to, co chce powiedzieć. Abp Jędraszewski wykorzystuje swoją wiedzę, by manipulować.

Lekceważenie takich wypowiedzi jako przypadkowych jest błędem. Warto zadać sobie pytanie, dlaczego abp. Jędraszewski mówi te wszystkie rzeczy, które wywołują burzę. Dlaczego?

Moja hipoteza jest taka, że buduje alternatywną rzeczywistość. Kontrowersje wokół jego
wypowiedzi biorą się właśnie z tego, że to co mówi rażąco nie przystaje do realiów. Dlatego
nieuprzedzony słuchacz będzie zdumiony tym odwróceniem znaków.

W tej alternatywnej rzeczywistości to księża ścigani za przestępczość seksualną są ofiarami prześladowań. Gdy ludzie myślący słyszą takie słowa, odczuwają irytację. Jeśli są
katolikami, mogą czuć się zgorszeni. Ja jestem.

Warto przy tym zauważyć, że ta bańka religijno-medialna nie jest wynalazkiem arcybiskupa
Jędraszewskiego. W jej budowaniu bierze udział wielu księży rzymskokatolickich w Polsce. O Jędraszewskim się mówi, bo jest na świeczniku. Podobnie w przypadku Tadeusza
Rydzyka.

Ale tego typu przekazy są obecne także w świątyniach szeregowych duchownych - po prostu nie trafiają do mediów. W mojej ocenie hierarchowie budują tę bańkę informacyjną na swoją zgubę. Nadal nie rozumieją, że przyspieszają schyłek swojej instytucji. A może taka religijna bańka jest użyteczna? Biskupi mają swoją grupę docelową, swój przekaz, swoje media… - to komfortowa sytuacja.

To złudny komfort, bo świat odjeżdża w innym kierunku - tam, gdzie za swoje czyny trzeba odpowiedzieć, nawet jeśli jest się księdzem, kardynałem lub członkiem episkopatu.

Biskupi cały czas mówią katolikom o odpowiedzialności.

Ale sami w większości nie chcą jej ponosić, czego przykładem jest postępowanie abp.
Marka Jędraszewskiego. Człowiek, który powinien pomagać swojej instytucji wyjść z
kryzysu, pogarsza sytuację.

Odpowiedzialnością dziennikarzy jest za to wskazywać, że kler nie jest nierozliczalną kastą.

Przypomnę, że podczas niedawnego watykańskiego synodu o pedofilii, abp Jędraszewski zamiast uczestniczyć w nabożeństwie pokutnym, wybrał się do Fatimy. To symboliczne.

Hierarcha ucieka od spojrzenia prawdzie w oczy - domyślam się, że pewnie również dlatego,
iż ma swój niechlubny udział w uciszaniu tych, którzy informowali o molestowaniu
seksualnym kleryków przez abp. Paetza.

Podobnie robi znaczna część episkopatu. To wygodne, ale to błąd. Nie chcą widzieć, że uciekają w przepaść.