To był jeden z najlepszych meczów w historii Ligi Mistrzów! Tottenham awansował po szalonej walce
To był kosmiczny wieczór na Etihad Stadium. Manchester City wygrał z Tottenhamem 4:3, ale i tak żegna się z Ligą Mistrzów. Zespół Pepa Guardioli nie zdołał odrobić strat z pierwszego spotkania.
Jeśli ktoś liczył na ogromną dawkę emocji, z pewnością nie zawiódł się. Po pierwszych pięciu celnych strzałach do 21. minuty było już 3:2 dla Manchesteru. Trudno uwierzyć w taki przebieg wydarzeń i nic dziwnego, że środowy pojedynek już został okrzyknięty przez część kibiców i ekspertów, jako jedno z najlepszych spotkań Ligi Mistrzów w historii.
"The Citizens" uzyskali prowadzenie i można powiedzieć, że przejęli kontrolę nad wydarzeniami na boisku. Kolejna bramka dla gospodarzy wisiała w powietrzu i stało się - po przerwie na 4:2 do siatki trafił Sergio Aguero. To był najważniejszy moment dla ekipy Pepa Guardioli, ponieważ pierwszy raz to ona była bliżej awansu do półfinału.
Tottenham przyzwyczaił nas jednak, że potrafi wychodzić z trudnych sytuacji. W 73. minucie Kieran Trippier dośrodkował z rzutu rożnego, piłka odbiła się od Fernando Llorente i wpadła do bramki. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że mogło być zagranie ręką, ale sędzia skorzystał z VAR i ostatecznie gola uznał.
To, co działo się w ostatnich minutach niektórych mogło przyprawić o zawał serca. Aguero zdobył bramkę na 5:3, a stadion na chwilę oszalał ze szczęścia. Guardiola już świętował wyjątkowy moment, ale po chwili całą radość przerwał arbiter. Bramka nie została uznana, ponieważ gracz "The Citizens" w momencie podania od Bernardo Silvy był na spalonym.
Po ostatnim gwizdku to gracze Tottenhamu cieszyli się z awansu. Manchester wykonał dobrą robotę, ale to okazało się za mało, by zagrać w półfinale Ligi Mistrzów.