Znamy kulisy przygotowań do wykładu Tuska. "Politycy dzwonili, by rezerwować miejsce w pierwszym rzędzie"

Anna Dryjańska
Donald Tusk przyjedzie do Polski z okazji Święta 3 Maja. Przewodniczący Rady Europejskiej wygłosi na Uniwersytecie Warszawskim wykład zatytułowany "Nadzieja i odpowiedzialność. O Konstytucji, Europie i wolnych wyborach". Czego możemy się spodziewać? O tym w rozmowie z naTemat mówi Leszek Jażdżewski, redaktor naczelny "Liberté!" – pisma współorganizującego wydarzenie.
Donald Tusk wygłosi wykład z okazji Święta Trzeciego Maja. Będzie mówił o nadziei, Konstytucji i odpowiedzialności. fot. Jakub Porzycki / Agencja Gazeta
Anna Dryjańska: Skąd pomysł zaproszenia Donalda Tuska do Polski 3 maja?

Leszek Jażdżewski: Tusk wezwał do obywatelskiego spotkania 3 maja ze sceny Igrzysk Wolności, które Liberté! zorganizowało w ramach obywatelskich obchodów 100. rocznicy odzyskania niepodległości. Podjęliśmy wyzwanie.

Jak to się ma do obchodów 3 maja organizowanych przez władzę?

Nie chcieliśmy, by święto mijało tylko pod znakiem rządowej parady czołgów i przemowy prezydenta, który ma kłopot z przestrzeganiem Konstytucji.

Długoletnie zaniechania środowisk liberalnych doprowadziły do tego, że monopol na wartości, symbole i opowieści o wspólnocie narodowej miała prawica. Ten czas, także dzięki naszym działaniom, dobiegł końca.


Dużo jest roboty związanej z logistyką i uzgodnień z samym mówcą?

Wokół samego wydarzenia sporo, natomiast sam kontakt z Donaldem Tuskiem okazał się niezwykle sprawny, dużo lepszy niż z wieloma politykami niższej rangi. To pokazuje także dlaczego łapie on znacznie lepszy kontakt ze środowiskami obywatelskimi niż większość przedstawicieli opozycji - zarówno parlamentarnej, jak i pozaparlamentarnej.

Skoro już jesteśmy przy politykach: będą obecni na wykładzie?

Dostaliśmy już kilka telefonów z prośbą o to, by zarezerwować im miejsce w pierwszym rzędzie. Początkowo myślałem, że to żart. Politycy mogą się zgłosić jak każda inna osoba - przez formularz na naszej stronie internetowej. Jeśli rozpatrzymy ich zgłoszenie pozytywnie, będą mogli wejść na salę. Ale nie po to, żeby brylować.

Potraktujemy ich i tak lepiej niż oni obywateli, którzy nie mają wstępu na konwencje partyjne. A to wydarzenie jest obywatelskie.

Mówisz o rozpatrywaniu zgłoszeń. Dlaczego nie decyduje kolejność?

Ci, którzy zgłosili się pierwsi będą oczywiście mieli priorytet. Natomiast musimy zweryfikować każdą osobę, żeby na sali nie było ludzi, którzy wybierają się tam tylko po to, żeby wywołać burdę. A niektórzy nawet ogłaszają nam to wprost na Facebooku.
Jedna z wiadomości wysłanych do organizatorów wykładu Donalda Tuska.screen facebook.com/LiberteWorld
Jest tylko 800 miejsc, a zainteresowanie - ogromne. Dlatego na dziedzińcu Uniwersytetu Warszawskiego ustawimy telebim, gdzie wystąpienie na żywo będą mogli oglądać ci, którym nie udało się zmieścić.

Nie obawiacie się, że radykałowie i tak zakłócą wykład Tuska?

Minimalizujemy ryzyko właśnie poprzez zgłoszenia. Ale nawet jeśli ktoś będzie chciał sobie pokrzyczeć, to nic nie wskóra, więc nie spędza nam to snu z powiek.

Wiesz już, co powie szef Rady Europejskiej? Choćby w zarysie?

Nie jestem upoważniony, by o tym mówić. Mogę zdradzić tylko tyle, że warto śledzić wystąpienie Donalda Tuska z uwagą - czasami najważniejsze rzeczy kryją się w niuansach. To będzie nowa opowieść o Polsce, która nie pozostawi wątpliwości, kto gdzie stoi i za jakimi wartościami się opowiada.

Koniec "ciepłej wody z kranu"?

Gdy Tusk był premierem, często krytykowałem za to jego rządy...

Zrobił ministrem sprawiedliwości Jarosława Gowina...

...ale teraz mówi zupełnie innym językiem, odwołuje się do języka wartości. Tylko on może "podpiąć do prądu" opozycję obywatelską, która ma już dość oglądania na przemian Schetyny, Lubnauer, Czarzastego i Biedronia.

Ale przecież Tusk był premierem i szefem partii, teraz piastuje wysokie stanowisko w Unii. Można powiedzieć o nim wiele rzeczy, ale z pewnością nie to, że jest polityczną świeżynką.

Czas spędzony w Brukseli i rządy PiS sprawiły, że jego postrzeganie się zmieniło. Tusk ma w sobie wiarygodność i energię, która sprawiają, że pokolenie jego dzieci - 30- i 40-latków - widzi w nim kogoś, kto może wnieść do życia publicznego nową jakość. Właśnie na tym polega jego fenomen. To polityk, który potrafi się zredefiniować.

Skąd wiesz, że ta zmiana nie jest pozorna? Że to nie jest mrugnięcie okiem w kierunku liberałów i lewicy, gdy za plecami krzyżuje się palce?

Nie wierzę w aż tak dobrych aktorów.