Wraca sprawa wypadku Szydło. Prokuratura bada, co się stało z pieniędzmi na seicento
Prokuratora jest w trakcie postępowania w sprawie zaginięcia pieniędzy na samochód dla uczestnika wypadku w Oświęcimiu, w którym brała udział wicepremier Beata Szydło. Właśnie ujawniono, gdzie prawdopodobnie podziały się wszystkie fundusze.
Jak donosi Wirtualna Polska, Rafał Biegun sam złożył zawiadomienie w sprawie zaginionych funduszy do Prokuratury Rejonowej w Krakowie-Podgórzu. Organizator był zmuszony przelać pieniądze na prywatne konto bankowe swojej żony kilka miesięcy temu. Część zebranych środków została najprawdopodobniej zajęta przez komornika, zaś pozostałe pieniądze poszły m.in. na opłacenie czynszu. Po całej aferze małżeństwo Biegunów rozpadło się.
O całej sprawie dowiedział się pełnomocnik Sebastiana Kościelnika. – Oczywiście szkoda. Mój klient miał zamiar znaczącą część zebranych pieniędzy przeznaczyć na cele charytatywne – skomentował.
Proces dotyczący zderzenia w Oświęcimiu rozpoczął się w październiku zeszłego roku. Kościelnik został oskarżony o spowodowanie wypadku, w którym ranna została Beata Szydło i oficer BOR.
Jak wynika z ustaleń śledczych i relacji świadków, kolumna pani premier miała włączoną jedynie sygnalizację świetlną. Samochody uprzywilejowane powinny mieć też włączone sygnały dźwiękowe. Mimo to, winą został obarczony dwudziestoparolatek.
Oskarżony nie przyznaje się do winy. Ponadto zdecydował się udostępnić swój wizerunek i dane mediom. Jak zapewnia jego adwokat Władysław Pociej, Kościelnik nie ma nic do ukrycia.
źródło: WP