Giertych ma dość przypisywania mu odpowiedzialności za aferę z Biedroniem. Mecenas grozi pozwami
Roman Giertych poczuł się dotknięty przez Andrzeja Stankiewicza i domaga się przeprosin ze strony tego dziennikarza. Daje mu na to 24 godziny, w przeciwnym razie zapowiada złożenie pozwu. Zapowiedź słynnego adwokata ma związek z publikacjami bulwersujących tekstów o Robercie Biedroniu.
"Nie lubię pozywać osobiście dziennikarzy, ale dzisiejsza obrzydliwa insynuacja Stankiewicza mnie do tego zmusza. Nie miałem nic wspólnego z tekstem Mittera, czy SE na temat Biedronia. Insynuowanie tego było linią obrony RB i niczym innym. Pan Redaktor ma 24 h na przeprosiny" – napisał Roman Giertych na swoim Twitterze.
To wzbudziło dość szybko skojarzenia z mecenasem Giertychem. Co prawda odszedł on z czynnej walki o władzę, ale dla nikogo nie jest tajemnicą, że pilnie obserwuje scenę polityczną i kibicuje dzisiejszej opozycji.
Jak donosi portal wirtualnemedia.pl, Andrzej Stankiewicz już zareagował na słowa Romana Giertycha. Na razie jednak nie wystosował przeprosin, a jedynie wyraził... zdumienie. Stankiewicz zdziwił się, że Giertych zdecydował się grozić mu w Wielki Piątek, zamiast poczekać do końca świąt.
Giertych sceptyczny od początku
Warto przypomnieć, że Roman Giertych był jedną z pierwszych znanych osób, które wyraziły spory sceptycyzm wobec oskarżeń kierowanych przez tabloidy pod adresem prezesa Wiosny.
"Nie wierzę, aby jakikolwiek polityk mający przeszłość kryminalną budował projekt polityczny w oparciu o wartości, które złamał przestępstwem. To nieprawdopodobne" – ocenił były wicepremier i minister edukacji. "Pokażcie dokumenty" – wezwał autorów sensacyjnych publikacji.
źródło: wirtualnemedia.pl