"Keto" – najlepsza z najgorszych diet. Ma pomóc schudnąć, ale efekt może okazać się odwrotny

Łukasz Grzegorczyk
Dieta ketogeniczna od dłuższego czasu kusi wszystkich, którzy szukają sposobów na zrzucenie kilogramów i poprawę samopoczucia. "Keto przygoda" wymaga dużej samodyscypliny, ale przyciąga efektami, które podobno mają być zadziwiające. Wszystkie obietnice trzeba jednak traktować z dystansem, bo jedno jest pewne - ta dieta może okazać się szokiem dla organizmu.
Dieta ketogeniczna stosowana krótkoterminowo może pomóc schudnąć. Problemy zaczynają się zwykle po dłuższym czasie. Fot. diamant25 / www.shutterstock.com
Odeszliśmy od świątecznych stołów i powoli wracamy do normalności. Jedni myślą o tym, że może zjedliby jeszcze kawałek sernika czy trochę sałatki. Inni mogą mieć jednak twarde postanowienie - po kilku dniach zajadania wszystkiego, co najsmaczniejsze (a niekoniecznie zdrowe), pora wziąć się za siebie.

Ten tekst to mała pomoc dla wszystkich, którzy po świętach będą szukać cudownych diet w sieci. Jeśli wpiszecie w wyszukiwarce hasła o zdrowym odżywianiu, na pewno pojawią wam się propozycje diety ketogenicznej. Głośno o niej zrobiło się już dawno temu. Zachwalał ją choćby Robert Gryn, uznawany za najmłodszego polskiego milionera. Szczegółowe efekty stosowania diety omówił też Krzysztof Gonciarz na swoim vlogu.

Na czym polega dieta ketogeniczna?
Na początek w dużym skrócie: dieta ketogeniczna zmusza nas do zwiększenia spożycia tłuszczów przy jednoczesnym ograniczeniu przyjmowania węglowodanów. To wszystko ma doprowadzić do stanu tzw. ketozy. Wtedy organizm pozyskuje energię nie z cukru (glukozy), ale z tłuszczu nagromadzonego w tkankach.


– W pierwszym tygodniu obserwujemy znaczny spadek masy ciała, dlatego wiele osób może zachłysnąć się tą dietą. Dochodzi do zmniejszenia zapasu glikogenu mięśniowego i rzeczywiście kilogramy lecą w dół. To taki efekt "wow" – wyjaśnia w rozmowie z naTemat Arkadiusz Matras z Dietetyka #NieNaŻarty.

Jego zdaniem dieta ketogeniczna może okazać się tak samo dobra, jak dieta konwencjonalna. – Jeśli chodzi nam tylko o cyferki, krótkoterminowo może okazać się dobrym wyborem, ale ona nie uczy dobrych nawyków żywieniowych. Krótko mówiąc, jeśli ktoś po tej diecie wróci do swoich przyzwyczajeń, tworzy się błędne koło. Oczywiście niektórym udaje się utrzymać formę, ale patrząc na ogół populacji, jest to bardzo ciężkie – dodaje.

Osoby, które zdecydują się na tę dietę, muszą liczyć się z tym, że pierwsze dni zwykle bywają trudne. – Mogą wystąpić biegunki tłuszczowe i bóle głowy, po kilku dniach (najczęściej do ok. 7 dni) dochodzi do "adaptacji" i dolegliwości mijają – mówi Matras.

"To bardzo restrykcyjna dieta i trudna do wytrzymania" – podkreślała w mediach społecznościowych Karolina Gruszecka, dietetyk i trener personalny. W ubiegłym roku dokładnie opisała, na czym polega "keto wyzwanie". Przekonywała, że warto spróbować, a inni użytkownicy pod jej postem dzielili się efektami. Jedni byli zachwyceni, inni narzekali, że wcale nie schudli.

Dieta ketogeniczna - co jeść?
"Nie ma tutaj miejsca na objadanie się chlebem, ryżem, kaszami, płatkami, makaronami czy ziemniakami. Jadłospis opierający się w głównej mierze na dobrej jakości tłuszczu oraz adekwatnie dostosowanej podaży białka ma na celu wprowadzić organizm w stan ketozy" – wyjaśniała Gruszecka na Facebooku.

W takim razie co można zjeść? Tu ciekawą kwestię poruszył nasz rozmówca z Dietetyka #NieNaŻarty, który zauważył, że problemem w polskiej odmianie "keto" jest bazowanie na tłustym mięsie, jajkach, boczku i oleju kokosowym. A okazuje się, że jadłospis podczas "keto wyzwania" wcale nie musi być tak ubogi. Z gotowych wskazówek znalezionych w sieci dowiadujemy się, że dozwolone są wszystkie gatunki mięs oraz wiele warzyw i owoców, a nawet grzyby.

Zresztą, zobaczcie sami. Na Instagramie pod hasztagiem #ketoza znajdujemy gotowe przykłady posiłków. Można powiedzieć krótko - to da się zjeść.



No dobrze. Wiemy już, że ta dieta nie należy do najłatwiejszych, a wszystko może skończyć się efektem yoyo. Z informacji, które zebraliśmy wynika, że przy krótkoterminowej "keto zabawie" krzywda nam się stać nie powinna. Jest jeden warunek – wszystko musi odbywać się po konsultacji z lekarzem albo dietetykiem.

To nie jest dieta dla każdego
Niepokojące są jednak doniesienia o tym, że dieta ketogeniczna na dłuższą metę może doprowadzić do sporych kłopotów. Praktyka pokazuje, że po kilku tygodniach, osobom na diecie zaczyna brakować chleba, makaronu czy ziemniaków, co powoduje, że dieta ketogeniczna - jak większość diet eliminacyjnych - jest ciężka do utrzymania w codziennym życiu.

Podobny problem nagłośniła niedawno stacja CNN. – Jest większe ryzyko niedoboru niektórych witamin z grupy B czy potasu w porównaniu z dietą konwencjonalną. Ale oczywiście jest to dieta do zbilansowania, by była neutralna dla zdrowia – zaznacza Arkadiusz Matras. Trzeba też pamiętać, że dieta ketogeniczna nie jest dla każdego. Jeśli ktoś wyczynowo uprawia sport, powinien sobie ją darować i zdecydować się na inną opcję z dużą ilością węglowodanów.

Co ciekawe, dieta stosowana jest przy leczeniu padaczki lekoopornej. Zmniejsza liczbę ataków i to jest dość dobrze udowodnione naukowo. Potwierdza nam to rozmówca z Dietetyka #NieNaŻarty. Z innych źródeł dowiadujemy się, że dieta może być wykorzystywana też m.in. do leczenia nadciśnienia czy cukrzycy.

Polskie Towarzystwo Diabetologiczne nie zaleca jednak stosowania diet ketogenicznych długoterminowo. Jako argument wskazano m.in., że podaż tłuszczów powinien mieścić się w przedziale 25-40 proc.

Wydaje się, że w walce o zrzucenie kilogramów i dobre samopoczucie, dieta ketogeniczna może pomóc, ale tylko przy odpowiednim zbilansowaniu. Jeśli przesadzimy, źle ułożymy jadłospis, albo zlekceważymy własne dolegliwości, wszystko może przynieść odwrotny efekt. – Jeśli ktoś chciałby stosować ją krótkoterminowo, nie widziałbym problemu. Ale raczej nie jest to dieta dla ogółu społeczeństwa – wskazuje na koniec Arkadiusz Matras.