Jażdżewski przemawiał przed Tuskiem i rozpętał burzę. "To, co powiedziałem o Kościele jest prawdą"

Łukasz Grzegorczyk
Minister Jarosław Gowin domaga się reakcji rektora Uniwersytetu Warszawskiego po wystąpieniu Leszka Jażdżewskiego. Polityk napisał o "ciemnej karcie" w historii uczelni, jeśli słowa szefa "Liberté" będą przemilczane. Jażdżewski w rozmowie z naTemat podkreślił, że to o czym mówił, jest "absolutną prawdą, a nie żadną kontrowersją".
Leszek Jażdżewski przemawiał 3 maja przed Donaldem Tuskiem. Jego słowa o Kościele katolickim wywołały burzę. Fot. Franciszek Mazur / Agencja Gazeta
Leszek Jażdżewski współorganizował z Uniwersytetem Warszawskim wydarzenie z Donaldem Tuskiem w roli głównej. 3 maja szef Rady Europejskiej wygłosił wykład w Auditorium Maximum UW, ale przed byłym premierem głos zabrał na moment sam Jażdżewski. I swoim przemówieniem rozpętał burzę.

Szef "Liberté" mówił m.in. o tym, że "Kościół katolicki w Polsce jest obciążony niewyjaśnionymi wciąż skandalami pedofilskimi i opętany walką o pieniądze". Z jego ust padło też stwierdzenie, że polski Kościół "zaparł się Ewangelii, zaparł się Chrystusa".

Reakcji na wystąpienie Jażdżewskiego domagała się m.in. Krystyna Pawłowicz, która zastanawiała się, czy biskupi zabiorą głos w tej sprawie. Wcześniej do akcji wkroczył jednak wicepremier Jarosław Gowin, który napisał specjalny list do rektora UW.


"Nie widziałem i nie widzę nic niewłaściwego w fakcie, że wystąpienie ważnego polityka europejskiego, jakim jest Donald Tusk, miało miejsce w sali uniwersyteckiej. Ale czy Pan Rektor naprawdę nie znajduje nic niewłaściwego w tym, że w murach Uniwersytetu Warszawskiego Kościół porównywany jest do świni tarzającej się w błocie?" – dopytywał Gowin.

Minister nauki i szkolnictwa wyższego zaznaczył, że "nie chodzi o to, iż przedmiotem ataku był Kościół katolicki". "Moje pytanie byłoby równie zasadne, gdyby rzecz dotyczyła wspólnoty żydowskiej, islamskiej, buddyjskiej czy np. stowarzyszenia ateistów albo ruchu ekologicznego" – wyjaśnił.

W dalszej części listu Gowin wskazał, że czuje się zobowiązany do przekazania stanowczego przekonania, że "brak reakcji ze strony władz uczelni na obrażanie którejś z grup współtworzących polską wspólnotę aksjologiczną stanowi ciemną kartę w historii Uniwersytetu Warszawskiego".

A co na to wszystko sam Leszek Jażdżewski? W rozmowie z naTemat.pl przyznał, że jest zaskoczony, że "parę słów prawdy o kłopotach Kościoła katolickiego z moralnością i rozliczeniem pedofilii oraz o tym, że sprzeniewierza się prawdzie Ewangelii i miłosierdziu" wywołało taką reakcję.

Redaktor naczelny "Liberté" wyjaśnił, że słowa "po kilku godzinach zapasów ze świnią w błocie orientujesz się, że świnia to lubi" zostały przez niektórych celowo przeinaczone . –Mówią, że tak wyraziłem się na temat Kościoła czy katolików, co nie jest z prawdą. Wyraźnie powiedziałem, że chodzi o tych, którzy manipulują złymi emocjami, z którymi wyścig na inwektywy nie ma sensu – przekonywał.

Jażdżewski zapytany o wpisy Krystyny Pawłowicz, w których nazwała go m.in. "faszystą" przyznał, że to przewidywalna reakcja. – To jest ciekawe, bo swego czasu przeciwstawiałem się ludziom, którzy nawiązują do faszystowskich tradycji. To wyjątkowo bezwstydne, żeby używać takich epitetów wobec mnie. Raczej mnie to bawi, bo takie działanie tylko zwiększa zasięg moich słów – zapewnił

Redaktor naczelny "Liberté" odnośnie reakcji ministra Gowina tłumaczył, że im bardziej będą podgrzewane emocje, tym bardziej przyspieszy proces laicyzacji w Polsce.

– Z tej strony obozu politycznego nie spodziewałem się niczego innego. Dla tych ludzi wszystko co narusza konsensus, że Kościół dostaje to czego chce, jest czymś niebezpiecznym. To co powiedziałem jest absolutną prawdą, a nie żadną kontrowersją – dodał Jażdżewski.