"Artyści kalkulują jak politycy". Raper donGURALesko o patriotyzmie, nacjonalizmie i hejcie [wywiad]

Michał Jośko
W świecie polskiego hip-hopu donGURALesko jest człowiekiem-instytucją. Dziś ten poznaniak, aktywny na scenie rapowej już od ćwierćwiecza mówi, jak skutecznie walczyć w otaczającym nas złem i odważnie stawiać czoła światu. Nawet w czasach, gdy mnóstwo artystów upodobniło się do polityków – kalkulując chłodno, jakie wypowiedzi mogą zmniejszyć ich popularność.
Gural z Wielkopolski, czyli osobowość naprawdę złożona Fot. Facebook.com/djdziadzior
W utworze "Się na tym nie znam" rapujesz, że zgredzi nie kumają, a młodzi stali się za starzy. Jako 39-latek dotarłeś na życiowe rozdroże?

Choć te słowa są parafrazą tekstu Kazika z płyty "Oddalenie", wydanej w roku 1995, idealnie pasują do naszych czasów, w których posiadanie własnego zdania stało się wręcz niemodne, wszyscy boją się wychylać.

Ludzie dorośli siedzą cicho, bo nie mają już ochoty na jakikolwiek bunt, natomiast młodzi okopali się w bezpiecznych konwenansach – czy to kulturowych, czy politycznych – i chłoną z internetu każdą głupotę, o ile tylko jest zaserwowana w prosty, jasny, łopatologiczny sposób oraz nie utrudnia im życia.


To paradoks: chociaż żyjemy w czasach wolności słowa, to nie chcemy z niej korzystać. A przecież naprawdę warto samemu analizować świat, zadać sobie odrobinę trudu i wyrobić zdanie na temat otaczającej nas rzeczywistości.

Ale bezkrytyczne czytanie wpisów internetowych to zdecydowanie za mało. Konsekwentnie upieram się przy tym, że najdoskonalszą formą zdobywania mądrości jest kontakt z książkami. Polscy raperzy są oczytanymi erudytami? Czy, pierwszy przykład z brzegu, Peja to dobry kompan do konwersacji na temat literatury?


Po pierwsze: Nie wiem czy Rysiu by był, poza tym nie uczestniczę zbyt aktywnie w życiu polskiej sceny hip-hopowej, tak więc nie mam zbyt szerokiego oglądu sytuacji. Po drugie: nawet gdybym miał, nie powiedziałbym tego w wywiadzie; od lat konsekwentnie unikam wypowiadania się na temat kolegów z branży.

Natomiast konsekwentnie podsuwasz na Instagramie i Facebooku propozycje lektur, po które warto twoim zdaniem sięgnąć.

Tak, skoro wszyscy daliśmy się już wciągnąć chciwym biznesmenom z Doliny Krzemowej do ich świata, korzystajmy z tych narzędzi w sposób pozytywny i mądry. Dlatego chętnie używam mediów społecznościowych m.in. do promocji czytelnictwa.

Jeżeli w ten sposób zachęcę przynajmniej parę osób do sięgnięcia po wartościową lekturę, świetnie. Niedawno, po śmierci nieodżałowanego Karola Modzelewskiego, wrzuciłem zdjęcie jego książki "Barbarzyńska Europa".

Ja swój egzemplarz dostałem parę dobrych lat temu od brata, znajduje się tam dedykacja brzmiąca mniej więcej tak: "Żeby zrozumieć to, co dzieje się teraz, warto pochylać nad tym, co było".

Banał? Może i tak, tyle tylko, że nasz świat zbyt często nie pamięta o rzeczach najprostszych, a zarazem najmądrzejszych. Jeżeli tylko można, powinno się o nich przypominać, mówić naprawdę głośno i wyraźnie, utrwalać w świadomości ludzi. Czasami zbiera się jednak za to cięgi. Pamiętasz skalę hejtu po tym, jak zacząłeś wypowiadać się w kwestii pomocy dla uchodźców? W świecie polskiego hip-hopu nie brakuje ksenofobii i rasizmu...

Choć to może naiwne, ale chcę wierzyć w to, że nie jest pod tym względem dramatycznie źle. Że to jedynie specyfika internetu, czyli miejsca, w którym chętnie aktywują się oszołomy, natomiast ludzie rozsądni nie są aż tak widoczni, bo wypowiadają się znacznie rzadziej.

Jednak oczywiście dostrzegam pewne zagrożenia, takie jak powracające zapotrzebowanie na rozwiązania typu: my jesteśmy dobrzy, tamci są źli; zerojedynkowe, czarno-białe podziały.

Dlatego rap – muzyka stworzona przecież przez emigrantów – powinien konsekwentnie stać na straży pochwały różnorodności i tolerancji, uświadamiać społeczeństwu, jak świetną sprawą jest zgodne życie w wielokulturowym tyglu.

Autorzy prostych, prawicowych recept na rzeczywistość powinni być uświadamiani, że wszyscy jesteśmy emigrantami. Spójrzmy na siebie, cofnijmy się nieco w przeszłość, a zorientujemy się, że przecież wszyscy nasi antenaci byli przybyszami skądś.

Wiem, że wyjdę na jakiegoś hipisa, ale naprawdę wierzę w siłę muzyki, która – niezależnie od gatunku – sprawia, że ludzie chcą żyć w pokoju. Są mądrzejsi, bardziej świadomi.
Widziałem dziś pewnego chłopaka: miał na sobie bluzę twojej marki El Polako i czapeczkę pewnej firmy z nurtu tzw. odzieży patriotycznej. Sądzisz, że to świadome zestawienie?

Na pewno zaskakujące – El Polako to od zawsze ciuchy kolorowe, wesołe, wyluzowane, "papuzie", tak więc naprawdę nie wiem, z czego może wynikać zestawianie ich z elementami, nazwijmy to, patriotycznymi, tworzonymi przez marki, które w sposób cyniczny rozgrywają pewne zaszłości historyczne.

Na pewno sytuacja, o której wspomniałeś pokazuje, że warto zastanawiać się na tym, co na siebie zakładamy.

Poza tym dziś często patriotyzmem mylnie nazywa się nacjonalizm, a są to przecież pojęcia pod pewnymi względami wręcz przeciwstawne.

Wróćmy jeszcze do twojej aktywności na kanałach społecznościowych. Niedawno rozpętała się kolejna burza. Powód: zacząłeś popierać strajkujących nauczycieli. Ty, człowiek dwa lata temu – w kawałku "Cegła w murze" – rapujący, że nauczyciele mają się od nas odpier***ić.

Dla mnie sprawa jest banalnie prosta: chociaż jestem człowiekiem, który ma burzliwe i niezbyt ciekawe doświadczenia z czasów szkolnych, to uważam, że nauczyciele powinni lepiej zarabiać.

Przedstawienie tego stanowiska poskutkowało wybuchem agresji, wojną w komentarzach, ludzie zaczęli atakować się nawzajem, nawet nie mając żadnych argumentów merytorycznych.

Cóż, po części to oczywiście "zasługa" polityków, którzy świetnie potrafią rozgrywać takie rzeczy; wiedzą, jak zaognić nastroje społeczne, odwracając naszą uwagę od innych spraw.

Skoro tak łatwo nas skłócić, bezproblemowo kontrolują Polskę. Tym razem wspólnym wrogiem jest środowisko nauczycielskie.
Natomiast jeżeli chodzi o utwór "Cegła w murze", znów chodziło jedynie o parafrazę, tym razem "Another Brick in the Wall" Pink Floydów.

Międzywierszowo nie mówiłem przecież o nauczycielach jako takich, ale o pewnej ciasnocie umysłowej, złym systemie edukacji, który od dzieciństwa wprasowuje nas w pewne ramy.

Widzisz, znów rzecz z pozoru oczywista, ale okazuje się, że dziś sensację może wzbudzić nawet mówienie o takich sprawach. Zdarza się, że żałujesz zabrania głosu?


Nie. Przypomnij sobie zasady spowiedzi: przecież zgrzeszyć można nie tylko myślą, mową, uczynkiem, ale i zaniedbaniem. Tak więc milczenie również może zaszkodzić mojemu światu.

Twój dziadek był powstańcem wielkopolskim, ojciec został postrzelony w roku 1956, w trakcie "Poznańskiego czerwca". Odwagę masz wpisaną w geny?

Nie porównujmy nawet takich rzeczy. Jaka odwaga? Przecież na razie za głoszenie poglądów nie grozi mi więzienie albo cokolwiek poza inwektywami ze strony hejterów w internecie.

Przodkowie angażowali się w walkę z opresywnymi systemami, a więc może stąd właśnie wzięło się moje przekonanie, że wywalczonej przez nich wolności warto bronić?

Zwłaszcza w czasach, w których artyści coraz częściej zachowują się jak politycy: kalkulują na chłodno, pomijając wypowiadanie się na temat spraw, które mogą doprowadzić do spadku popularności.

A tego nie można robić bez końca. Świetnie ujął to Julian Tuwim: opisał, jak do pewnego momentu uprawiał alchemię, opowiadał o jakichś miłościach w blasku księżyca i pier***ił wszystko w czambuł. Ale, choć tego nie chciał, pewnego dnia polityka zapukała do jego drzwi...
Pamiętasz dzień, w którym zapukała do twoich?

Pewnego razu usłyszałem przerażający hałas. Okazało się, że jakiś pan z Warszawy zmienił przepisy, umożliwiając wycinanie starych drzew.

Tak więc nagle we wszystkich wokół obudziła się paradoksalna dla Słowian - czcicieli drzew - nienawiść do tych roślin, chwycili piły spalinowe i wpadli w amok.

Wtedy dotarło do mnie, że przed obłędem nie da się uciec, nie wystarczy schować się do jakiejś nory. Gdy zaczynają się dziać rzeczy złe, trzeba im stawić czoła.

Wiesz, jeżeli do twojego domu wchodzi jakiś chuligan, a ty odwrócisz głowę, on rozkręci się jeszcze bardziej. Jeśli od razu nie powiesz zdecydowanego "nie", masz przerąbane.