Są kiepską inwestycją, ale to nam nie przeszkadza. Na kwiaty potrafimy wydać więcej niż na edukację

Karolina Pałys
Potrafią powiedzieć więcej niż tysiąc słów, ale nigdy nie jest to długa rozmowa. Nawet najpiękniejsze kwiaty cięte postoją w wazonie najwyżej kilkanaście dni. Mimo to, z roku na rok, wydajemy na nie coraz więcej.
Zdjęcie wykonane smartfonem Huawei P30 Pro. Fot. naTemat
Z raportów publikowanych przez GUS możemy wywnioskować, że na podarunki dla najbliższych jesteśmy w stanie wydać więcej niż na edukację. Dysproporcja ta wynosi 10,3 proc. do 1 proc. w skali domowego budżetu.

W sumie trudno się dziwić. Liczba okazji, w których wypada wręczyć okazały bukiet, na przestrzeni roku nie jest mała: imieniny, urodziny, śluby, czy najważniejszy dla kwiatowego biznesu - Dzień Kobiet. To właśnie wtedy najhojniej wynagradzamy pracę florystek i florystów. Jak hojnie?

Tulipan czy goździk w towarzystwie bukszpanu to wydatek rzędu kilku złotych, ale bardziej wyszukane kompozycje potrafią kosztować nawet kilkaset. Przeciętny mężczyzna z większego miasta zostawi na ladzie stacjonarnej kwiaciarni około 50 zł. W tej internetowej podobnie, ale to aż o 33 proc. więcej niż jeszcze cztery lata temu.

#Huawei #P30Pro #FotografiaNaNowo

Partnerem artykułu jest Huawei.