Strajkowali, teraz będą kontrolowani. ZUS wziął na celownik nauczycieli
Nauczyciele, którzy podczas trwającego miesiąc strajku pozostawali na zwolnieniu lekarskim, są masowo wzywani na kontrole przez ZUS. Rzecznik ZUS tłumaczy, ze chodzi o sprawdzenie, czy nie doszło do nieprawidłowości. Nauczyciele przebąkują o zemście za strajk – podaje serwis Money.pl.
Chodzi o to, że wielu pedagogów w czasie strajku korzystało ze zwolnień lekarskich. Teraz są kontrolowani przez pracowników ZUS, którzy sprawdzają, czy nauczyciele rzeczywiście byli chorzy. – Ilekroć obserwujemy, że w jakiejś grupie zawodowej wzrasta liczba zwolnień lekarskich, zawsze weryfikujemy, czy nie dochodzi do nieprawidłowości – wyjaśnił rzecznik ZUS Wojciech Andrusiewicz w rozmowie z money.pl.
Tak było na przykład w przypadku "psiej grypy " – policjanci w ramach protestu masowo szli na "chorobowe". Sami nauczyciele na forach internetowych przerzucają się historiami, jak to musieli udowadniać, że byli chorzy. "ZUS postanowił sprawdzić w drugim tygodniu zwolnienia (złamana noga, dwie kule). W poczekalni spotkałam czterech innych nauczycieli!" – napisała jedna z nauczycielek.
– Być może w niektórych placówkach była zwiększona liczba pracowników na zwolnieniach lekarskich, ale w skali kraju nie zaobserwowaliśmy żadnej zmiany trendu, a ten pokazuje, że po okresie zimy liczba wystawianych zwolnień lekarskich spada. Działający od grudnia system e-zwolnień pozwala nam na bieżąco śledzić trendy w zakresie zachorowalności Polaków – podkreślił Andrusiewicz.
Pracownik na zwolnieniu lekarskim nie powinien wykonywać żadnych czynności, które nie służą poratowaniu zdrowia. Pracownicy ZUS mają prawo sprawdzić, czy chorzy faktycznie odpoczywają czy odpoczywają, a nie np. remontują mieszkanie czy wykonują pracę dla innej firmy.
źródło: Money.pl