To był wypadek, a nie kolizja drogowa. Prokurator ujawnił, co grozi Cimoszewiczowi
Włodzimierz Cimoszewicz może mieć poważne problemy z powodu potrącenia rowerzystki. Policja i prokuratura mnożą znaki zapytania w tej sprawie. Byłemu premierowi grozą nawet 3 lata pozbawienia wolności – podaje "Fakt".
Ale im dalej, tym ciemniej. Wkrótce wyszło na jaw, że Cimoszewicz nie miał ważnych badań technicznych samochodu. To już jest sporym problemem, ale policja i prokuratura zaczynają mnożyć pytania w tej sprawie. – Po pierwsze, stało się to przed godz 8., a dopiero ok. godz. 11 ze szpitala dostaliśmy w ogóle informację – mówią policjanci, do których dotarli dziennikarze "Faktu". I dopiero 3 godziny po zdarzeniu zarówno polityk, jak i rowerzystka, zostali przebadani alkomatem.
Kolejne pytanie, pozostające póki co bez odpowiedzi, brzmi: kto przywiózł ranną do szpitala? Syn polityka twierdzi, że zrobił to jego ojciec. Policja trwa przy swoim zdaniu i twierdzi, że nie był to Cimoszewicz. Jednocześnie prokuratura wskazuje na fakt, że w tym miejscu kobieta nie miała prawa jechać na rowerze. Powinna z niego zsiąść i prowadzić obok siebie podczas przechodzenia po pasach.
Sprawą zainteresowała się z urzędu Prokuratura Rejonowa w Hajnówce. Szybko jednak trafiła wyżej, do Prokuratury Okręgowej w Białymstoku. Cimoszewiczowi grozi za nieumyślne spowodowanie wypadku nawet kilka lat więzienia. – Włodzimierzowi Cimoszewiczowi grożą 3 lata więzienia – powiedział "Faktowi" prokurator Łukasz Janyst z Prokuratury Okręgowej w Białymstoku
O tym, że był to wypadek, a nie kolizja drogowa, przesądzają obrażenia, jakie odniosła rowerzystka. Jeśli nie uda się ich wyleczyć w ciągu tygodnia, sprawę rozpatruje się właśnie jako wypadek.
Problemy z prokuraturą mogą przekreślić plany Cimoszewicza. Polityk startuje w wyborach do Parlamentu Europejskiego, jest kandydatem Koalicji Europejskiej. Były premier wystartuje z listy warszawskiej razem z Ewą Kopacz. Ich głównymi przeciwnikami będą Jacek Saryusz-Wolski i Ryszard Czarnecki z PiS.
źródło: "Fakt"