Doradca Dudy upokorzony przez profesorów. Uznano, że Zybertowicz nie zasługuje na tytuł

Rafał Badowski
Andrzej Zybertowicz, który jest doradcą prezydenta Andrzeja Dudy, nie będzie profesorem. Komisja do Spraw Stopni i Tytułów Naukowych odmówiła Zybertowiczowi przyznania tytułu profesora. Takie informacje ujawnił prof. dr hab. Tadeusz Gadacz, prof. Collegium Civitas w Warszawie.
Andrzej Zybertowicz nie będzie profesorem. Taką decyzję podjęła komisja ds. stopni i tytułów. Fot. Mikołaj Kuras / Agencja Gazeta
Ta decyzja jest prawdopodobnie efektem słów Zybertowicza na temat Okrągłego Stołu, które zbulwersowały opozycjonistów z czasów PRL. Do tego stopnia, że zapowiedzieli wytoczenie procesu prezydenckiemu doradcy. Co konkretnie powiedział Zybertowicz?

– Nie uświadamialiśmy sobie tego, w jakiej rzeczywistej kondycji jest władza. Tak jak do dzisiaj wielu obserwatorów i komentatorów Okrągłego Stołu nie uświadamia sobie, jak głęboka prawda była w komentarzu Andrzeja Gwiazdy po rozmowach Okrągłego Stołu, gdy powiedział: podczas obrad Okrągłego Stołu władza (komunistyczna) podzieliła się władzą z własnymi agentami – mówił podczas młodzieżowej debaty w Pałacu Prezydenckim. Andrzej Zybertowicz ma tendencje do wypowiadania kontrowersyjnych opinii na temat najnowszej historii Polski, które można wręcz odbierać jako personalne ataki. Nie zraża go nawet to, że głowa państwa, którą przecież często reprezentuje w mediach, powinna raczej łączyć, a nie dzielić.


Ostatnio w swoim stylu odniósł się w TV Republika do wystąpienia szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska z okazji 3 maja na Uniwersytecie Warszawskim.

– Prawdopodobnie większość osób na sali to nie byli profesorowie, ale widać tam było szereg znanych profesorów, ale oni także ulegają takim zachowaniom stadnym. Reakcje na słowa Jażdżewskiego, jak i na słowa Tuska, to były reakcje stadne, reakcje tłumu, który potrzebuje podbudować się w swojej niepewności, potrzebuje mentora, potrzebuje wskazówki, nawet jeśli ten przekaz jest niespójny, absurdalny – powiedział Zybertowicz w prawicowej stacji.

Z kolei w swoim niesławnym wystąpieniu w "Kropce nad i" 10 dni po śmierci Pawła Adamowicza nie odpuścił nawet zmarłemu prezydentowi Gdańska. W tym samym programie nie szczędził gorzkich słów Jerzemu Owsiakowi, a przede wszystkim Lechowi Wałęsie. Dotyczyły charakterystycznej dla prawicy narracji o agencie Bolka.