Morawiecki zaatakował w Bydgoszczy Tuska za słowa sprzed 30 lat. Wyjaśnił, czym jest "normalność"
To właśnie ten ostatni punkt nieoczekiwanie stał się przedmiotem rywalizacjiji między Schetyną a Morawieckim, który niedługo po przemówieniu lidera PiS także nawiązał w swoim wystąpieniu do polskiej służby zdrowia.
– Europejska ochrona zdrowia, obejmie wszystkich bez wyjątków. Mieszkańców wszystkich regionów - wsi, miast i miasteczek, biednych i bogatych, skorzysta z niej wierzący i niewierzący, rolnik i bezrobotny, córka dyrektora banku i syn kasjerki. Każdy. Wierzę, że tak może się stać. (...) My, jako Koalicja Europejska mamy program i wiemy skąd wziąć pieniądze i wiemy, jak to zrobić – mówił Schetyna w Płocku.
Na czym ma polegać europejska ochrona zdrowia? Schetyna wymienił dziewięć punktów: termin oczekiwania do specjalisty nie będzie dłuższy niż 21 dni, a oczekiwanie na SOR dłuższe niż 60 minut, wprowadzone zostaną: program walki z rakiem, norweski program szczepień, opieka nad kobietą w ciąży i dzieckiem oraz kompleksowy program walki ze smogiem, każdemu kto przekroczy 50 lat będzie przysługiwał pełen bilans zdrowotny, osoby niepełnosprawne nie będą mierzyły się już z nierównościami w służbie zdrowia, a w każdym województwie powstaną centra profilaktyczne.
To właśnie na te obietnice dotyczące służby zdrowia szybko odpowiedział premier Morawiecki na konwencji PiS w Bydgoszczy. Co obiecał szef polskiego rządu? – Na służbę zdrowia już w tym roku przeznaczamy rekordowe 100 miliardów złotych – zapewnił. Jak dodał, obietnica ta "jest oparta na konkretnych rozmowach".
To nie ostatnia paralela między PiS a opozycją. Morawiecki nawiązał bowiem do słynnych słów Donalda Tuska z 1987 r., które ostatnio coraz częściej przypomina partia rządząca: "polskość to nienormalność".
Głównym motywem polskiego premiera w Bydgoszczy była więc... normalność. – Polskość to wolność, solidarność i normalność – podkreślił Morawiecki.Polskość to nienormalność — takie skojarzenie narzuca mi się z bolesną uporczywością, kiedy tylko dotykam tego niechcianego tematu. Polskość wywołuje u mnie niezmiennie odruch buntu: historia, geografia, pech dziejowy i Bóg wie co jeszcze wrzuciły na moje barki brzemię, którego nie mam specjalnej ochoty dźwigać, a zrzucić nie potrafię (nie chcę mimo wszystko?), wypaliły znamię i każą je z dumą obnosić. Więc staję się nienormalny, wypełniony do granic polskością, i tam, gdzie inni mówią człowiek, ja mówię Polak; gdzie inni mówią kultura, cywilizacja i pieniądz, ja krzyczę Bóg, Honor i Ojczyzna (wszystko koniecznie dużą literą); kiedy inni budują, kochają się i umierają, my walczymy, powstajemy i giniemy. I tylko w krótkich chwilach przerwy rozważamy nasz narodowy etos odrobinę krytyczniej, czytamy Brzozowskiego i Gombrowicza, stajemy się normalniejsi. Czytaj więcej
– Warto iść na wybory, aby było w Polsce normalnie, a normalność jest wtedy, gdy wszyscy Polacy doświadczają wzrostu gospodarczego – mówił również premier i dodał: – Traktujmy się wszyscy w sposób równy. Normalność, to nie dać się zwariować.