Kłótnia Bońka o lot reprezentacji do Warszawy. Szef PZPN nie spodziewał się chyba takiej reakcji

Adam Nowiński
Reprezentację Polski czekają w czerwcu dwa mecze eliminacyjne do mistrzostw Europy: z Macedonią w Skopje i z Izraelem w Warszawie. Okazuje się, że Polacy nie mogą od razu po meczu z Macedończykami polecieć do stolicy, bo nie wylądują w nocy. Takie są nowe przepisy w Warszawie, o których dopiero teraz dowiedział się Zbigniew Boniek. Widać to po jego wpisie na Twitterze.
Zbigniew Boniek obraził się chyba po ostatniej kłótni na Twitterze. Fot. Kuba Atys / Agencja Gazeta
"Reprezentacja Polski nie może po meczu w Macedonii wylądować na największym polskim lotnisku, bo jest ono zamknięte od 0:00 do 5:00. To niestety nie jest żart. Jest jakieś poważne uzasadnienie?" – zapytał na swoim Twitterze szef PZPN. Z pomocą pospieszyli mu fani piłki, wśród których znaleźli się dziennikarze i politycy. Okazuje się, że większość z nich interesuje dobro mieszkańców stolicy, którzy nie chcą słyszeć samolotów, jakie lądują nad ich głowami po północy. "Norma na świecie. Wreszcie również w Warszawie" – napisał poseł PO Sławomir Nitras. "Normy dotyczące hałasu, prezesie" – wtórował mu dziennikarz Marcin Gazda. "Na lotnisko w Radomiu jest bliżej z Macedonii" – zażartował dziennikarz Krzysztof Stanowski. Ale Zbigniew Boniek nie wiedział o ostatnich zmianach na lotnisku Chopina. "Czyli coś się zmieniło, bo do tej pory nie było z tym problemu w ostatnich 6 latach. Zawsze wracaliśmy po meczach w nocy do kraju. Wiedząc, że gra się potem po dwóch dniach, jest to dość ważne" – napisał im szef PZPN. Kiedy Boniek zobaczył w odpowiedzi, że na lotnisku Chopina lądują po północy samoloty, które miały opóźnienie, zdenerwował się i przyznał, że reprezentacja wyląduje gdzie indziej. To poruszyło komentujących, którzy stwierdzili, że szef PZPN ma w nosie mieszkańców miasta, byleby "grajki szybko wylądowali".