Biedroń złapany na kłamstwie? Wraca sprawa skandalu pedofilskiego w Słupsku

Paweł Kalisz
Robert Biedroń zapewniał, że jako prezydent Słupska zawiadomił prokuraturę o w sprawie znanego w mieście nauczyciela podejrzanego o pedofilię. Okazuje się, że prezes Wiosny mija się z prawdą. Prokuratura poinformowała bowiem, że władze Słupska... nie wysłały żadnego pisma w tej sprawie.
Robert Biedroń twierdził, że jako prezydent Słupska powiadomił prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa pedofilii. Rzecznik prokuratury twierdzi, że żadne pismo nie wpłynęło. Fot. Krzysztof Mazur / Agencja Gazeta
Wszystko zaczęło się od tego, że instruktor tańca w Słupskim Ośrodku Kultury, który prowadził zajęcia dla dzieci, został oskarżony o współżycie seksualne z dwiema dziewczynkami. Jedna miała wówczas 13 lat, a druga 14. Dodatkowo Paweł K. miał podawać dzieciom alkohol. Anonimowy donos w tej sprawie w pewnym momencie trafił do władz Słupska.

Robert Biedroń twierdził niedawno w programie "Kropka nad i", że pod jego rządami słupski magistrat zrobił w tej sprawie wszystko, co należało. – Natychmiast zawiesiłem tego faceta i wysłałem dokumenty do prokuratury. Natychmiast to zrobiliśmy i tak powinno się dziać w takich sprawach i być standardem – oświadczył Biedroń w studiu TVN24. Tymczasem, jak informuje na swoim Twitterze dziennikarz Przemysław Woś, prokuratura nie dostała żadnego pisma od władz miasta (ani od SOK) w sprawie skandalu pedofilskiego. Pod pismem z oświadczeniem o braku jakichkolwiek informacji na ten temat podpisał się oficjalnie rzecznik Prokuratury Okręgowej w Słupsku Paweł Wnuk.