(Nie)piękni nastoletni. Twórcy seriali nic nie wiedzą o prawdziwym życiu młodzieży

Zuzanna Tomaszewicz
Nastolatki rządzą w ostatnim czasie w telewizji. Choć seriale młodzieżowe nie oddają prawdziwego życia młodych uczniów, to wciąż zyskują coraz to większą popularność. Wizja kreowana przez twórców serialowych hitów może być jednak odrobinę krzywdząca.
Bohaterowie serialu "Riverdale" nie zachowują się jak typowe nastolatki. Fot. Facebook.com/CWRiverdale
Patrząc na problemy postaci "Riverdale" nie sposób nie zauważyć głupich schematów, które narzucane są nastoletniemu widzowi. W końcu, kto z nas nie chciał mieć życia rodem z serialowej teen dramy i nie zastanawiał się, co zrobić, żeby być tak samo "cool" jak bohaterowie tych seriali.

Rzeczywistość jest nieco inna. W prawdziwym życiu nastolatek nie zajmuje się rozwiązywaniem kryminalnych zagadek, ani nie wygląda jak przeciętny trzydziestolatek. Rwie za to włosy z głowy na samą myśl o piątkowym sprawdzianie z matematyki, a jego codzienność kręci się raczej wokół pierwszych zawodów miłosnych i problemów z tożsamością.


Nastolatek prawie jak dorosły
W serialu "Riverdale" nastolatki tylko pozornie wyglądają jak na swój wiek, a główny bohater Archie Andrews jedynie na początku mierzy się z problemami typowego nastolatka – musi pogodzić swoją pasję do muzyki z karierą szkolnego fubolisty. Schody pojawiają się dopiero wtedy, gdy widz zgłębia dalszą fabułę serialu.


Młodzi mieszkańcy amerykańskiego miasteczka prowadzą życie, o jakim nie śniło się zwykłemu szesnastolatkowi. Betty Cooper i jej chłopakowi Jugheadowi udaje się rozwiązać zagadkę morderstwa ich kolegi ze szkoły, zanim za sprawę zabrali się zatrudnieni do tego śledczy. Para ma też wtyki w lokalnej kostnicy i pozyskuje informacje od podejrzanie wyglądającego koronera.

Córka głównego antagonisty Veronica Lodge uprawia z Archiem seks pod prysznicem, mając na sobie pełen make-up i założony na szyi naszyjnik z perłami (do czego przyczepili się sami fani serialu). Dziewczyna prowadzi też w podziemiu nielegalny biznes i współpracuje z policją. Tak nie zachowuje się przeciętny nastolatek.

Twórcom serialu można zarzucić też nadmierną seksualizację młodzieży. Uczennice z Riverdale na luzie chodzą do szkoły w kusych spódniczkach, wysokich obcasach i z wyeksponowanym biustem. Nie ma co, w polskich realiach już dawno dostałyby za to od nauczycieli fartuszek.

"Riverdale" to niejedyny serial Netflixa, który dość mocno nagina młodzieżowe realia. W "The Chilling Adventures of Sabrina" nie uświadczymy sceny, w której główna bohaterka choć na chwilę pomyśli o nauce. Za to bez żadnych konsekwencji dziewczyna znika na kilka tygodni ze szkoły, a na zajęcia uczęszcza jak jej się żywnie podoba.

W "Pretty Little Liars" bohaterki też niewiele czasu spędzają na szkolnym podwórku. Ważniejsza jest dla nich zabawa w detektywa i gorące romanse z nauczycielami. Podobnie sprawa tyczy się serialu "Plotkara", gdzie piętnastoletni uczniowie elitarnej szkoły w Nowym Jorku zachowują się i wygląda jak dorośli ludzie. Na ich twarzach nie zobaczymy ani jednego pryszcza – wszyscy są niemalże idealni.

Brytyjski serial "Skins", choć był bliżej prawdy o nastolatkach niż amerykańskie produkcje, wciąż powiela nieodpowiednie dla młodzieży standardy. Nieodpowiedzialny seks, narkotyki i morderstwa – stacja E4 w przerysowany sposób ukazała to, czym na codzień zajmuje się angielska młodzież.

Nie zapomnę, gdy będąc jeszcze w gimnazjum, większość moich koleżanek za wzór do naśladowania uważało imprezowiczkę Effy Stonem. Problemy psychiczne bohaterki zostały ukazane w serialu w sposób uromantyczniony. Taka wizja choroby bardzo spodobała się nastolatkom.

Z ratunkiem przychodzą Norwedzy
W ostatnich latach pojawił się nowy serialowy nurt, który zaczął powoli wzbudzać większe zainteresowanie niż "Riverdale" i jemu podobne produkcje. Norweski serial "SKAM" podbił serca widzów na całym świecie swoją prostotą oraz tym, jak trafnie przedstawiał problemy szkolnej młodzież z Norwegii.

Dzieciaki ze "SKAM" nie są ani idealne, ani nie udają dorosłych. Są za to pryszczate i lekkomyślne, a o dorosłości wiedzą niewiele. Co ciekawe, serial porusza tematy, które w innych zagranicznych produkcjach zostały zmarginalizowane. Tu młodzieńcze problemy bohaterów wysuwają się na pierwszy plan.

Muzułmanka Sana mierzy się z własną wiarą oraz kryzysem tożsamościowym. Jej przyjaciel Isak odkrywa, że podoba mu się jego kolega. Chłopak długo walczy z tym, aby informacja ta nie wyszła na jaw. Ponadto w serialu zawarto także wątki szkolnych plotek, molestowania oraz anoreksji. Norwedzy nie bali się pokazać sceny, w której grupa dziewczyn idzie do lekarza, aby sprawdzić, czy jedna z nich nie jest przypadkiem w ciąży.

"SKAM" zrobił tak wielką furorę, że w Niemczech, Włoszech, Francji i paru innych krajach nakręcono osobne wersje serialu.

Poza norweskim hitem znajdzie się jeszcze parę seriali młodzieżowych, które pokazują nastolatków w sposób zgodny z prawdą. W "Sex Education" od Netflixa nic nie jest kolorowe i w przeciwieństwie do "Riverdale" młodzież ma tam spore problemy z seksem i miłością. Dwójka bohaterów decyduje się prowadzić na terenie szkoły konsultacje dot. współżycia seksualnego. Jak się okazuje, wielu uczniów ma łóżkowe problemy (tak jak to zresztą w prawdziwym życiu).

Do grona podobnych seriali można zaliczyć również "13 Reasons Why" (uwaga: w pewnym momencie serialowi zarzucono gloryfikowanie samobójców) oraz "Everything Sucks". W tych produkcjach nastolatkowie faktycznie grani są przez niekiedy bardzo młodych aktorów.

Serialowa fikcja
Seriale o nastolatkach mogą wywierać na młodych osobach pewną presję związaną zarówno z zachowaniem, jak i wyglądem. Kto jej nie odczuwał będąc jeszcze w liceum? Ważne jest, aby uświadamiać młodzież, że serialowa rzeczywistość nijak się ma do prawdziwego życia. Też kiedyś myślałam, że mój facet zobaczy mnie o poranku w pełnym makijażu z idealnie ułożonymi włosami, jak to bywa w serialach. Bardziej nie mogłam się pomylić.

Warto zaznaczyć, że to dorośli są najczęściej scenarzystami, reżyserami oraz producentami seriali młodzieżowych. Serialowy licealista jest więc pewnym wyobrażeniem tego, jak dorosłe osoby myślą, że zachowuje się dzisiejsza młodzież. Gdyby za kamerami postawić prawdziwych nastolatków, fabuła takiego "Riverdale" wyglądałaby zupełnie inaczej.