"Nie chcę jej widzieć na scenie, dopóki nie dojdzie do siebie". Menedżer Britney Spears szczerze o jej stanie

Bartosz Świderski
Okoliczności pobytu Britney Spears w szpitalu psychiatrycznym były równie przykre, co zagadkowe. Z najnowszych doniesień nie wynika jednak, by stan piosenkarki miał ulegać poprawie. Jej wieloletni menadżer Larry Rudolph jest pełen obaw, co do przyszłości Britney.
Menadżer Britney Spears powiedział, że, jego zdaniem, artystka może już nie wrócić na scenę. Fot. Instagram / Britney Spears
– Nie chcę wprowadzać jej na scenę, dopóki nie będzie na to gotowa – psychicznie i fizycznie – mówił Rudolph. – Jeśli taki moment nie nadejdzie, być może nigdy już nie wystąpi. Na tę chwilę nie mam ani potrzeby, ani możliwości, by zacząć organizować jej pracę. Jestem dla niej wtedy, kiedy sama chce pracować. I kiedy się na to zdecyduje, jestem tu również po to, by powiedzieć jej, że to dobry lub zły pomysł – podkreślał menadżer Britney Spears. Larry Rudolph był menadżerem Britney Spears w latach 1998-2004, ponowną współpracę z artystką nawiązał w 2008 roku. Wydarzenia związane z umieszczeniem piosenkarki w zakładzie psychiatrycznym określa mianem "prawdziwej burzy". W swojej ocenie sytuacji jest bardzo pesymistyczny.


– Dla mnie to jasne, że nie powinna wracać do rezydentury w Vegas. Na pewno nie w najbliższej przyszłości, a być może w ogóle – mówił w rozmowie z TMZ.

Piosenkarka opuściła klinikę pod koniec kwietnia. Wcześniej informowała, że potrzebuje czasu na to, by zająć się sobą. Załamanie psychiczne Britney Spears było wywołane chorobą jej ojca – Jamiego oraz decyzja o odstawieniu medykamentów.

źródło: TMZ.com