Kuriozalna odpowiedź prokuratury na pytanie ws. afery z taśmami Kaczyńskiego

Łukasz Grzegorczyk
Krzysztof Brejza wrócił do sprawy spółki Srebrna i przesłuchań Geralda Birgfellnera. Poseł PO zapytał prokuraturę, dlaczego do tej pory nie podjęto żadnej decyzji procesowej, mimo że już dawno przekroczono ustawowy termin. Z odpowiedzi dowiedział się, że wspomniany termin… wcale nie musi obowiązywać.
Za sprawą pytania posła Brejzy - powraca sprawa tzw. taśm Kaczyńskiego i afera Srebrnej. Fot. Jan Rusek / Agencja Gazeta
"W sprawie wniosku austriackiego inwestora Geralda Birgfellnera o możliwości popełnienia przestępstwa oszustwa przez Jarosława Kaczyńskiego, w związku z inwestycją dotyczącą budowy dwóch wież na działce należącej do spółki Srebrna, prokuratura pozostaje bezczynna" – zwrócił uwagę Krzysztof Brejza w swoim piśmie do prokuratora krajowego Bogdana Święczkowskiego.

Poseł PO chciał się dowiedzieć, dlaczego - pomimo terminu wynikającego z art. 307 ustawy z dnia 6 czerwca 1997 r. kodeksu postępowania karnego - prokuratura nie podjęła żadnej decyzji procesowej w sprawie. Chodzi o wszczęcie śledztwa lub odmówienie takiego działania.


"Termin instrukcyjny"
Brejza dostał w końcu odpowiedź, która raczej nie rozwiała jego wątpliwości. "Postanowienie o wszczęciu postępowania, zgodnie z treścią art 303 k.p.k – wydaje się, jeżeli zachodzi uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa" – czytamy.

Podkreślono, że ws. zawiadomienia Birgfellnera "takich ustaleń dotychczas nie poczyniono", stąd "konieczność dalszego prowadzenia postępowania sprawdzającego".

Co do terminu, o który dopytywał Brejza, prokuratura poinformowała, że jest on… "terminem instrukcyjnym". Nie wyjaśniono już jednak, jak w związku z tym powinien być egzekwowany.