Olejnik zadała Adamowicz dwa trudne pytania. Było o majątku i relacji z abpem Głódziem

Rafał Badowski
Wdowa po zamordowanym prezydencie Gdańska Pawle Adamowiczu była gościem Moniki Olejnik w "Kropce nad i". Kto jednak spodziewał się łatwych pytań, ten był w błędzie. Trudne kwestie poruszane przez Monikę Olejnik zauważyli zresztą użytkownicy Twittera. Podkreślali przy tym spokój i opanowanie Magdaleny Adamowicz.
Monika Olejnik zapytała w "Kropce nad i" Magdalenę Adamowicz o przyjaźń Pawła Adamowicza z abpem Głódziem i rozdzielność majątkową. Fot. Screen / Kropka nad i
Monika Olejnik zapytała o kontakty Pawła Adamowicza z arcybiskupem Sławojem Leszkiem Głódziem, zaznaczając w programie negatywną rolę hierarchy w kontekście skandali pedofilskich. – Czy Paweł Adamowicz był zaprzyjaźniony z metropolitą Głódziem? –brzmiało pytanie prowadzącej.

Wdowa po prezydencie Gdańska zaprzeczyła, jakoby łączyła go z duchownym bliższa więź. – Trudno mówić o przyjaźni, Paweł miał kontakty z metropolitą Głódziem – zaznaczyła Adamowicz w "Kropce nad i". – Może to strach i brak odpowiedzialności. Sytuacja powinna być jak najszybciej wyjaśniona. Najważniejsze są ofiary, całe czas musiały żyć z wielką traumą – oceniała to, jak Kościół musi poradzić sobie z trudnym tematem pedofilii księży w kontekście pytania o arcybiskupa Głódzia.


Drugie trudne pytanie powiązane było ze sprawą działki Morawieckich. "Gazeta Wyborcza" poinformowała w poniedziałkowym tekście, że w 2002 roku małżeństwo obecnego premiera kupiło we Wrocławiu 15-hektarową działkę od Kościół za 700 tys. zł.

– A sprawą pani majątku zajmuje się prokuratura. Jakie są efekty? – zapytała Monika Olejnik. Adamowicz powiedziała, że od dwóch lat nie ma żadnych nowych informacji na ten temat.
– Ostatni raz byłam wzywana bodajże w 2017 r. Od tamtej pory nic nowego w tej sprawie się nie dzieje – odpowiedziała wdowa po prezydencie Adamowiczu.

Prowadząca zapytała, czy politycy powinni pokazywać majątek, nie mieć rozdzielności majątkowej, bo to zawsze budzi podejrzenia (Iwona Morawiecka zaznaczyła, że obecnie działka jest jej własnością).

– Paweł mówił zawsze: kochanie, nie mamy nic do ukrycia, nasze dochody są jawne. Dopiero po kilku latach tak zwanego grillowania i nękania postanowiliśmy tę rozdzielność zrobić – wyjaśniła Adamowicz.

– My do naszego majątku doszliśmy ciężką pracą naszą, naszych rodzin, naszych rodziców i naprawdę nie mieliśmy nic do ukrycia. Nie robiliśmy rozdzielności majątkowej aż do ostatniej kadencji – tłumaczyła.

źródło: TVN24