Tłum wparował do nowej galerii w Warszawie. Ale najbardziej pożądanego sklepu nie ma...

Łukasz Grzegorczyk
Kojarzycie filmiki, na których ludzie przepychają się do wejścia, by jak najszybciej znaleźć się w nowym centrum handlowym, albo walczą o towar z przeceny? Miałem okazję znaleźć się w oku takiego "cyklonu" w warszawskiej Galerii Młociny. To było otwarcie z hukiem, ale na gwóźdź programu klienci i tak muszą jeszcze poczekać kilka miesięcy.
Na otwarciu Galerii Młociny w Warszawie pojawiły się tłumy. Ale wyczekiwanego sklepu Primark jeszcze nie ma. Fot. Jędrzej Nowicki / Agencja Gazeta
Czwartek, godzina 12:00. Większość ludzi wtedy pracuje albo odlicza do końca lekcji w szkole. Niektórzy znaleźli jednak sposób, by oderwać się od wszystkiego i wybrali się do Galerii Młociny. To nowe centrum handlowe w Warszawie, które 23 maja po raz pierwszy otworzyło drzwi dla klientów.

Pojechałem tam, by na własne oczy zobaczyć, jak tłum wpada do środka i poluje na okazje, ale nie tylko. Chciałem też sprawdzić, czy zapowiadane od dawna otwarcie pierwszego w Polsce sklepu sieci Primark dojdzie do skutku. Już w ubiegłym roku ujawniono, że irlandzkie przedsiębiorstwo zagości w naszym kraju, właśnie w Galerii Młociny. Data otwarcia sklepu stała jednak pod znakiem zapytania.


Najpierw zadzwoniłem do przedstawicieli centrum handlowego. Zapytałem, czy klienci już dzisiaj będą mogli zrobić zakupy w popularnej sieci. – Nie mogę o tym mówić, mam embargo na informacje – ucięła rozmowę osoba po drugiej stronie. Było więc jasne, że trzeba udać się na miejsce i zobaczyć, jak to wygląda.
Fot. naTemat.pl

W okolicach galerii znalazłem się prawie godzinę przed oficjalnym otwarciem. Myślicie, że było pusto? Nic z tego. Przy barierkach ustawiła się już spora grupa zniecierpliwionych osób. Kiedy zapytałem kilka z nich o wspominany już Primark, większość zgodnie twierdziła, że… nic o nim nie słyszała.
Fot. naTemat.pl

Tłum przed galerią się powiększał, a całe zamieszanie skomentował pod nosem jeden pan, który podglądał z boku przygotowania do otwarcia. – Przecież tu nic nowego nie będzie. Stoją tak, jakby coś za darmo rozdawali – wypalił w stronę oczekujących. Ludzie nacierali z każdej strony. Na szczęście policja przejęła kierowanie ruchem, bo w przeciwnym razie zapanowałby chaos.
Fot. naTemat.pl

Kiedy zbliżała się godzina 12:00, podszedłem bliżej wejścia. A nie było to łatwe, bo praktycznie cały plac przed budynkiem już się wypełnił. Deszcz jeszcze trochę ostudził emocje oczekujących, aż w końcu ochrona zrobiła przejście. Tłum z parasolkami ruszył w kierunku obrotowych drzwi i wpakował się do środka. A ja razem z nim.
Fot. naTemat.pl

Trzeba przyznać, że wszystko odbyło się dość sprawnie i bez ekscesów znanych z filmików na YouTube. Zobaczcie, co kilka lat temu wydarzyło się w Sieradzu. Tam sytuacja wymknęła się spod kontroli i zrobiło się naprawdę groźnie.

Na pierwszy Primark trzeba poczekać
Wewnątrz od razu zacząłem rozglądać się za sklepem Primark. Zwiedzałem kolejne alejki w galerii, ale bez skutku. Kiedy trafiłem na punkt informacyjny, zapytałem, czy mam w ogóle czego szukać. – Będzie, ale dopiero za jakiś czas. Może kilka miesięcy. Na razie nic o tym nie wiemy – usłyszałem.

Postanowiłem, że spróbuję znaleźć chociaż wskazówki, gdzie dokładnie będzie znajdował się sklep. W galerii nadal jest kilka zakamarków, które pozostają niedostępne dla klientów, a z pewnością będą służyć za powierzchnię pod usługi. Takie miejsca są na parterze i pierwszym piętrze budynku. Trudno ocenić, gdzie dokładnie rozgości się irlandzka sieć.

Skorzystałem jeszcze z wyszukiwarek znajdujących się w centrum handlowym, ale po wpisaniu słowa "Primark" pokazało mi się tylko białe pole. Sklep jeszcze nie figuruje w systemie.
Fot. naTemat.pl

Co na to klienci, którzy przyszli na otwarcie galerii? Niektórzy spodziewali się, że na słynną sieciówkę trzeba będzie poczekać. – Słyszałam, że ma się pojawić, ale nie wiedziałam dokładnie kiedy. Chyba warto być cierpliwym, nawet kilka miesięcy – mówiła jedna z kobiet, stojąca w kolejce do innego sklepu z odzieżą.

Nie brakowało jednak i zawiedzionych osób. – Też chciałam sprawdzić, czy dzisiaj go otworzą. Dużo się o tym mówi od paru miesięcy, ale już sama nie wiedziałam, jak to będzie naprawdę. Chodzę i szukam, ale jednak nie ma – usłyszałem.
Fot. naTemat.pl

Takich "szukających" pewnie było więcej, ale też nie ma co się dziwić. Każde otwarcie Primarku w Europie to istne szaleństwo, o czym już kilka lat temu pisaliśmy w naTemat. Skąd taka popularność sieci? Przede wszystkim chodzi o ceny. T-shirt, spodenki czy klapki za równowartość 10-15 zł to u nich codzienność, a nie wyjątkowa promocja.