"Włosy mi dęba stanęły!". Ta wolontariuszka ma 74 lata i ciężko pracowała na sukces Arłukowicza

Aneta Olender
Jeżeli nie chce ci się chodzić na wybory, to lepiej nie czytaj tego tekstu, bo jego bohaterka na pewno cię zawstydzi. Jadwiga Maltańska ma 74 lata. Owszem zaprosi na pyszny obiad, upiecze ciasto, ale pokona też setki kilometrów, aby namawiać ludzi do głosowania. Jadwiga była ankieterką w telewizji, ławnikiem w sądzie, działa w Radzie Osiedla, współorganizuje charytatywne imprezy i... jest najstarszą wolontariuszką w sztabie wyborczym Bartosza Arłukowicza.
Jadwiga Maltańska jest najstarsza wolontariuszką w sztabie wyborczym Bartosza Arłukowicza. Fot. sztab wyborczy Bartosza Arłukowicza
Kiedy pierwszy raz zaangażowała się pani w wybory w taki właśnie sposób?

To były wybory w 2011 roku. Zgłosiłam się sama, ponieważ usłyszałam, że Bartek będzie startował do Sejmu.

Jestem tak zadowolona, że dostałam się do tego sztabu. Dziś była u mnie koleżanka i mówi: "Wiesz co Jadziu... Od początku jesteś w kampanii u Bartka i cały czas Bartek wygrywa. Co to jest?", a ja mówię: "Bo jestem takim dobrym duchem!".
Ludzie, których pani Jadwiga poznała podczas kampanii wyborczej stali się dla niej przyjaciółmi.Fot. sztab wyborczy Bartosza Arłukowicza
Dlaczego akurat Bartosz Arłukowicz?

To jest taki dobry człowiek. Życzliwy, spokojny i bardzo pracowity. Zauważyłam też, że jest waleczną i konsekwentną osobą. Lubię go oglądać w telewizji, ale i spotykać się z nim na żywo.


Zresztą wszyscy zaangażowani w kampanię spotykają się nie tylko w sztabie, ale i na grillu np. u mnie w ogrodzie, bo nie chwaląc się, mam fajny ogród. Naprawdę panuje bardzo dobra atmosfera.

Jestem też w radzie osiedla w Szczecinie, więc organizujemy takie wydarzenia jak festyny i na nie też chętnie zapraszamy Bartka. On ze wszystkimi porozmawia, wysłucha ludzi.

Poza tym śpiewam w osiedlowym chórze. Zawsze prosimy Bartka o radę, pytamy go o opinię. On przecież gra na gitarze, więc słuch muzyczny ma bardzo dobry. Czasami mówi: "O tu trochę jest nie tak". To są dla nas ważne uwagi, dlatego staramy się poprawić i pilnować następnym razem.

Kiedyś byłam zaproszona na dożynki, więc pojechałyśmy z dziewczynami do tej miejscowości autokarem. Kiedy wracałyśmy autokar się zepsuł. Kierowca mówi do nas: "No niestety dziewczyny, będziemy tu chyba nocować". Bardzo tego nie chciałyśmy, tym bardziej, że wiozłyśmy ze sobą nagrodzony przepiękny wieniec, który mógł się zepsuć.

Na raz ktoś puka do drzwi autokaru. Wszyscy zdziwieni, patrzymy kto to. No oczywiście Bartek Arłukowicz: "Co wy tu robicie dziewczyny? Jadziu ty też tu jesteś?". Opowiedziałyśmy mu co się stało, a on nas uspokoił. Obiecał, że za godzinę ruszymy do Szczecina. I rzeczywiście tak było. Gdzieś tam zadzwonił, coś pogadał i mechanik przyjechał.
Zdaniem Jadwigi Maltańskiej praca w sztabie wyborczym była ogromnym wyzwaniem, ale i wielką przygodą.Fot. sztab wyborczy Bartosza Arłukowicza
Jakie było pani zadanie w sztabie?

Takie jak wszystkich. Po prostu robiliśmy kilometry. Spotykaliśmy się z ludźmi. Odwiedzaliśmy koła gospodyń wiejskich, różne kluby, roznosiliśmy ulotki. Zachęcaliśmy do głosowania na Bartka. Wiele osób odpowiadało z entuzjazmem, że go znają, że na pewno będą na niego głosować.

I jak widać to się potwierdziło. Przecież on tyle głosów otrzymał, prawie ćwierć miliona. Jak się dowiedziałam, to włosy mi dęba stanęły! Oczywiście wierzyłam, że Bartek uzyska dobry wynik, ale to jest taki sukces. Jest świetnie. Wszyscy jesteśmy zadowoleni.

Ludzie wierzą Bartkowi. Wiedzą, że jak pojedzie do europarlamentu, to będzie robił dobrze swoją robotę, że będzie realizował plan, który założył.

Praca w sztabie, to było ciężkie zadanie?

To była bardzo ciężka praca. Poprzednie kampanie też nie były łatwe, ale ta była bardzo wymagająca. Tysiące przejechanych kilometrów, setki spotkań. Bartek rozmawiał naprawdę ze wszystkimi. Podchodził, pytał, był zainteresowany.

Naprawdę było ciężko. W autokarze jedni spali, drudzy śpiewali, ale była to dla mnie niesamowita przygoda. Chciałam po prostu jak najlepiej wykonać swoje zadanie.

Chciałabym jednak też powiedzieć o młodzieży, o studentach, którzy byli w sztabie. Do tej pory się trzymamy. Kiedy potrzebowałam pomocy w naprawie tarasu, to naprawdę wszyscy przyjechali pomóc. Taką dużą rodzinę mamy. Chyba nie omija pani też wyborów, jeżeli mowa o głosowaniu.

To jest dla mnie bardzo ważne. Zawsze jestem na wyborach, bo jestem patriotką. Sympatyzuję z Platformą Obywatelską i z tą partią jestem związana od początku. Przykro mi jest, że jakoś tak nie możemy uzyskać lepszego wyniku, ale to trzeba jeszcze więcej pracy i energii.

Myślę, że wyborach jesiennych powinno nam się udać. Będziemy pracować ponad siły i zobaczymy, bo przeciwnik jest bardzo mocny. Jeżeli chcę, aby PO wygrała, to robię wszystko, żeby można było mówić o sukcesie, ale chyba trzeba robić więcej.

Czyli jeszcze jest energia, siła na kolejne wybory?

Będę już wiekowa, ale w sztabie mówią: "Pani Jadwigo bez pani ani rusz!". To jest przyjaźń.