"Informuję, że jeden z asystentów...". Tak Suski pogrąża się po homofobicznym wpisie

Aneta Olender
Ten wpis nawet przez chwilę i w żadnym stopniu nie wydawał się zabawny. Choć oczywiście uradował Krystynę Pawłowicz. Pojawił się na twitterowym profilu Marka Suskiego, szefa gabinetu premiera. Po fali krytyki polityk się tłumaczy.
Marek Suski znalazł wyjaśnienie, dlaczego w sieci pojawił się homofobiczny wpis jego autorstwa. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Kontrowersyjny wpis Marka Suskiego to zdjęcie Grzegorza Schetyny w pełnym, a raczej przerysowanym makijażu. Opis pod fotografią sugerował, że w takim wydaniu liderowi PO łatwiej będzie zyskać przychylność Roberta Biedronia.

"Internauci znaleźli dla POstKOmuny receptę na PiS. A oto rada dla Schetyny, jak poprawić swoje szanse na rozmowach u Biedronia. Przydałaby się jeszcze jakaś gustowna torebka" – brzmiał tweet Suskiego.

Internauci bardzo szybko skrytykowali "żart" polityka. Pewnie dlatego wpis został już usunięty. My jednak na wszelki wypadek postanowiliśmy "zarchiwizować" to, co wywołało takie oburzenie.
Po usunięciu śladów szybko przyszedł czas na wyjaśnienia. Po zapoznaniu się z tłumaczeniem szefa gabinetu premiera przychodzi do głowy jedna myśl: czasami wystarczy powiedzieć "przepraszam", "zagalopowałem się".


Jednak tak nie będzie w tym przypadku. A wszystko dlatego, że Marek Suski jest niewinny. Dostało mu się za homofobiczny wpis, którego jak się okazuje, nie jest autorem. Tak przynajmniej przekonuje. Otóż odpowiedzialny ma być... asystent Suskiego, ale i on zrobił to przez pomyłkę.

"Szanowni Państwo, informuję że dzisiaj jeden z asystentów przez pomyłkę zamieścił na moim koncie na Twitterze kontrowersyjny wpis, którego nie jestem autorem" – napisał na Twitterze Marek Suski. Kiedy czyta się komentarze pod tym tłumaczeniem, widać jednak, że wiele osób nie wierzy w jego zapewnienia. "I ty człowieku myślisz, że ktoś w to uwierzy? Tchórz", "Typowe pisowskie tłumaczenie. Hahhaha" – brzmią niektóre z odpowiedzi.