Arcybiskup Ryś to cichy bohater polskiego Kościoła. W Łodzi liczba powołań aż tak nie spada
O kryzysie powołań mówi się już od dawna. Od niedawna jednak, aby opisać ten trend używa się słowa: drastyczny. Jak się okazuje są jednak czynniki, które mogą zmienić tę rzeczywistość. Takim, jak donosi "Gazeta Wyborcza", jest głos abp. Grzegorza Rysia w Łodzi.
– Wiele zależy od diecezji. Wydaje mi się, że duch ewangelizacyjny, jaki wnosi arcybiskup Grzegorz Ryś, powoduje, że klerycy umacniają swoje powołania. Arcybiskup Ryś jest w Łodzi prawie dwa lata, więc ma to już związek z liczbą powołań. Nie jest to jedyny czynnik, ale ważny – wyjaśnia w rozmowie z gazetą ks. Alfred Wierzbicki, teolog, etyk, profesor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
– Jeśli w całej Polsce spada liczba powołań, a w Łodzi zawsze było ich mało, to też ten spadek jest mniejszy (...) Taki poziom utrzymuje się od kilku lat, co roku posługę kapłańską zaczyna od 7 do 10 mężczyzn – mówi o pewnej tendencji ks. dr Sławomir Sosnowski, rektor Wyższego Seminarium Duchownego w Łodzi.
– Proces zaczął się kilkanaście lat temu. Ta tendencja chyba jest już nie do zatrzymania. Wpływa na to laicyzacja społeczeństwa, ale też brak atrakcyjnej wizji kapłaństwa, która mogłaby zainteresować młodych ludzi – podkreśla ks. Wierzbicki.
Decyzją abp. Rysia w archidiecezji łódzkiej służyć będą diakoni stali. Mężczyźni ci mogą być żonaci, ale mimo tego udzielać udzielać chrztów, komunii, ślubów i wygłaszać kazania. Muszą jednak mieć teologiczne i liturgiczne przygotowanie.
W Archidiecezji Warszawskiej w maju wyświęcono 19 nowych księży, w krakowskiej ta liczba to 14. Natomiast w Szczecinie pojawiło się tylko 3 nowych kapłanów.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"