Ardanowski chce uznać bobry za jadalne, bo to afrodyzjak. Jak komuś nie podoba się polowanie, "to trudno"
– Teraz nie wiadomo, co z tym bobrem zrobić, nawet jakby się go upolowało. A jeszcze jak ludzie sobie przypomną, że płetwa bobra ma ponoć właściwości afrodyzjaków, to się może okazać, że i problem bobrów się niedługo skończy – taką opinią szef resortu rolnictwa podzielił się z uczestnikami konferencji w Sejmie.
Jako negatywny przykład działań PZŁ minister wskazał małe zaangażowanie w ograniczenie populacji dzików, aby walczyć z ASF, czyli Afrykańskim Pomorem Świń. Ardanowski chce, aby policja włączyła się w ochronę polowań. Z takim wnioskiem wystąpił już do komendanta głównego.
Ardanowski był kategoryczny w swoich stwierdzeniach. Odważnie mówił także o tym, że chce, aby bobry i żubry były uznane za zwierzęta jadalne. To ma pomóc w odstrzale chronionych gatunków. Dziś, nawet gdy jest na to pozwolenie, nie ma chętnych do realizacji tego zadania.
Co ciekawe Ardanowski wie nawet, co może przekonać do tego pomysłu tych, którzy nie patrzą na niego z entuzjazmem. Chodzi o płetwę bobra.
– Teraz nie wiadomo, co z tym bobrem zrobić, nawet jakby się go upolowało. A jeszcze jak ludzie sobie przypomną, że płetwa bobra ma ponoć właściwości afrodyzjaków, to się może okazać, że i problem bobrów się niedługo skończy – stwierdził.
Te słowa nie zostały pozostawione bez echa. Skomentował je choćby Robert Biedroń, lider partii Wiosna. "Nie wiadomo, śmiać się czy płakać?" – napisał na Twitterze.
Źródło: Farmer.pl