Dla niektórych pożar wieżowca w Warszawie był... atrakcją. "Klaskali, gdy spadały odłamki"
Bartosz Świderski
W piątek późnym wieczorem Warszawę rozświetliła łuna ogromnego pożaru na budowie kompleksu wieżowców Warsaw Hub, który mieści się prawie w samym centrum stolicy. Tragiczne wydarzenie przyciągnęło w okolicę budynku setki gapiów. Ich zachowanie, zdaniem niektórych internautów, znacznie odbiegało od powagi sytuacji.
"Płonie wieżowiec w Warszawie. Przypatrujący się ludzie klaszczą, gdy spadają większe odłamki metalu dając chwilowy popis błyskającego światła. Takie czasy" – czytamy na facebookowym fanpage'u "Reżyser Życia". Jego autor, jak wynika z komentarzy, był świadkiem pożaru Warsaw Hub i zachowania gapiów. Ale nie on jeden zauważył paradoks w zachowaniu świadków zdarzenia, którzy przyglądali się pożarowi Warsaw Hub. Niektórzy użytkownicy Twittera stwierdzili, że dla części gapiów była to dobra atrakcja. "Kilka lat temu gdy samolot LOT-u miał lądować bez podwozia na Okęciu, aleja Żwirki i Wigury została zakorkowana przez warszawiaków jadących na lotnisko żeby zobaczyć katastrofę" – przypomniał lądowanie kapitana Tomasza Wrony jeden z internautów. Jego zdaniem reakcja na nie części mieszkańców stolicy była podobna jak na pożar Warsaw Hub. Przypomnijmy, że w ponad trzygodzinnej akcji gaszenia budynku wzięło udział 120 strażaków. Nikomu na szczęście nic się nie stało.– Trudno stwierdzić, co było przyczyną pożaru. Najważniejsze, że udało się go ugasić. Warunki były bardzo trudne, wiele elementów konstrukcyjnych stwarzało zagrożenie dla zdrowia i życia strażaków – przekazał dziennikarzom rzecznik Państwowej Straży Pożarnej st. bryg. Paweł Frątczak.