Wzięła kilkuletnią córkę na Paradę Równości, spłynęła na nią fala obelg. "To my jesteśmy tradycyjną rodziną"
Zaczęło się od tweeta. Karolina Opolska, dziennikarka TOK FM, wrzuciła do internetu zdjęcie, jakie zrobiła sobie z 7-letnią córką na Paradzie Równości w Warszawie, w której uczestniczyły jako obywatelki. I wtedy się zaczęło. Na kobietę spłynęła fala wulgaryzmów i obelg od samozwańczych obrońców tradycyjnej rodziny. – To my jesteśmy tradycyjną rodziną – mówi naTemat Karolina Opolska.
Karolina Opolska: Przypuszczałam, że post może wywołać emocjonalne reakcje – wytatuowana mama z dzieckiem na Paradzie – dlatego do zdjęcia dodałam podpis, że "mamy gdzieś hejterów". Teraz za każdym razem jak wchodzę na Twittera, a robię to przynajmniej kilka razy dziennie, mam kilkadziesiąt nowych powiadomień.
Nie, część to lajki. Ale wśród komentarzy przeważają obelgi i wulgaryzmy od tak zwanych obrońców tradycyjnej rodziny. Zostawiam je bez odpowiedzi, bo jeśli ktoś prezentuje poziom szamba, to nie znaczy, że muszę się taplać razem z nim. Ale to ciekawe, że ludzie tak niby zatroskani o moją córkę, wyzywają mnie – jej matkę – od najgorszych.
Dołuje cię to?
Wiadomo: nie jest to przyjemne. Obserwuję to jednak z przyrodniczą ciekawością. Kilku hejterów nawet mnie niechcący rozbawiło.
Rozbawiły mnie domysły, że uczestniczę w Paradzie, bo z pewnością jestem samotną matką, która nienawidzi mężczyzn. Tymczasem mój mąż, gdy ja z Klarą byłyśmy na Paradzie, zajmował się naszym 2-letnim synem Frankiem, który jest jeszcze za mały na takie eskapady. Pójdziemy całą rodziną na Paradę za rok, gdy synkowi minie bunt 2-latka (śmiech). Bardzo lubimy być razem. To my jesteśmy tradycyjną rodziną.
To znaczy?
Jesteśmy heteroseksualni. Nigdy się nie rozwiodłam. Dwoje moich dzieci ma tego samego ojca – mojego męża. No wiesz, takie drobne rzeczy, które w życiu konserwatystów często nie są takie oczywiste (śmiech).
To dlaczego poszłyście na Paradę?
Poszłyśmy dlatego, że to wydarzenie, podczas którego mogę manifestować wartości ważne dla naszej rodziny: równość, tolerancję, różnorodność... I nie chodzi tylko o orientację seksualną, ale też płeć, wiek, kolor skóry, narodowość, wyznanie itd.
Wiele osób pisało ci na Twitterze, że robisz krzywdę córce, że to ona jak będzie pełnoletnia może ewentualnie podjąć decyzję, że chce pójść na Paradę.
Wychowuję córkę zgodnie z moimi wartościami, tak jak wyznawcy danej religii wychowują w zgodzie ze swoimi. I jakoś nikt na nich nie krzyczy, by nie zabierali dziecka do kościoła do osiemnastego roku życia.
Co więcej dla Klary udział w Paradzie jest naturalny. Obserwuję to po niej i jej rówieśnikach. Dzieci nie rodzą się z nienawiścią do osób, które są od nich inne. Mają bardzo tolerancyjne, dojrzałe podejście. Nie trzeba im niczego wpajać, wystarczy że dorośli tego nie zepsują.
Ale przecież wiedzą. Cały czas obserwują ją w domu, na ulicy, na filmach, w kreskówkach, w piosenkach. Widzą pary wymieniające pocałunki. Na Paradzie nie zobaczyły pod tym względem niczego nowego. Dzieci naprawdę nie obchodzi jakiej płci są ludzie, którzy trzymają się za rękę, póki dorośli nie wpadają w histerię.
Niektórzy internauci pisali ci, że twoja córka zacznie się teraz interesować seksem i że wychowasz ją na lesbijkę.
Bzdury. To było kolorowe, radosne, rodzinne wydarzenie na którym było pełno dzieci. Świetnie bawiły się na przykład pod wielką, tęczową flagą, pod którą się schroniły przed słońcem. Klara już się nie może doczekać następnej Parady.
A co do drugiego "zarzutu": dziecka nie da się wychować ani na osobę homo, ani bi, ani hetero, ono po prostu nią jest. Gdyby to zależało od wychowania, w tradycyjnych rodzinach nie byłoby tęczowych dzieci. A przecież głównie w takich dwupłciowych rodzinach się rodzą.