Rosja pomogła PiS wygrać wybory? Rzeczkowski: 500+ w rublach ma wielokrotnie mniejszą siłę nabywczą

Anna Dryjańska
"Jak ktoś chowa głowę w piasek, to inną część ciała zostawia wystawioną na wierzchu. Taka postawa źle wpływa na bezpieczeństwo naszego kraju. Nie po to nasi przodkowie walczyli o Polskę wolną od rosyjskiej dominacji, byśmy znowu pakowali się w to samo bagno" – mówi dziennikarz Grzegorz Rzeczkowski. W 5. rocznicę wybuchu afery podsłuchowej ukazała się jego książka "Obcym alfabetem".
Grzegorz Rzeczkowski napisał książkę o aferze podsłuchowej. "Obcym alfabetem" ukazała się w 5. rocznicę wypuszczenia pierwszych taśm, które miały skompromitować władzę PO-PSL. fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta
Anna Dryjańska: Dlaczego napisałeś książkę o aferze taśmowej?

Grzegorz Rzeczkowski: Badałem tę sprawę od wielu miesięcy, publikowałem kolejne teksty w "Polityce". I nagle w toku dziennikarskiego śledztwa dotarła do mnie informacja, że Falenta może mieć kontakty z ludźmi związanymi z Kremlem i rosyjskimi służbami.

Nie chciałem w to uwierzyć, musiałem to sprawdzić. Weryfikowałem tropy, przeprowadziłem dziesiątki rozmów. Wydaje mi się, że wziąłem pod lupę wszystko, co mogło rzucić światło na tę kwestię. I co z tego wyszło?


Ustaliłem, że w przestępstwo podsłuchowe byli zamieszani ludzie z kremlowskiej dyktatury. Ta afera wstrząsnęła Polską tak głęboko, jak afera Olina w 1995 roku. Przypomnę: ówczesny premier Józef Oleksy (SLD) został oskarżony o współpracę z KGB.

Oleksy podał się do dymisji, a po latach Andriej Sołdatow, autor książki o tajnej rosyjskiej policji, napisał, że afera Olina została spreparowana przez rosyjskie służby. Jestem pewny, że tak samo było w przypadku afery podsłuchowej, największej tego typu afery z udziałem Rosji w demokratycznym świecie.

Większej niż ingerencja Rosji w referendum brexitowe czy wybory prezydenckie w USA?

Oczywiście. Zauważmy: w warszawskich restauracjach podsłuchano dziesiątki osób z biznesowego i politycznego topu. Spisek objął wiele ważnych dla bezpieczeństwa państwa osób, z szefem wszystkich służb na czele.

Pod wpływem podsłuchów w Polsce doszło do kryzysu rządowego, co w konsekwencji doprowadziło do wymiany władzy. Rosyjskie służby odniosły w naszym kraju ogromny sukces, stosując podobne metody jak w USA.

Ludzie Kremla są mistrzami w tzw. maskirówki – to metoda operacyjna polegająca na załatwianiu swoich interesów cudzymi rękami: ludzi mafii, biznesmenów, prawników, obcych polityków...

Tak było w przypadku RussiaGate w USA, rosyjskiej ingerencji w referendum brexitowe i wreszcie w aferze taśmowej w Polsce. W USA hakerzy ukradli i ujawnili mejle Hillary Clinton oraz jej sztabu, nie było podsłuchów.

Bo Demokraci byli mądrzejsi od ówczesnych polityków PO i PSL, nie spotykali się w przypadkowych miejscach. Jedynym sposobem na to, by zmniejszyć ich szanse w wyborach, było włamanie się do skrzynek mejlowych, a potem wypuszczenie ich zawartości w przestrzeń medialną.

Jakie powiązania odnalazłeś na linii Warszawa - Moskwa?

Precyzyjnie rzecz ujmując odkryłem powiązania na linii Polska - Cypr - Rosja. Pośrednikiem jest kancelaria prawna z Cypru, przez którą przechodzi wiele nitek.

Świadczy ona usługi spółkom związanym z oligarchami rosyjskimi.

Co więcej, ta sama cypryjska kancelaria obsługuje również spółkę biznesowych partnerów byłego senatora PO, Tomasza Misiaka, którzy są udziałowcami jego Work Service.

Dlaczego to ważne?

Bo to właśnie pod jednym z warszawskich adresów zarejestrowane były dwie spółki Sowa i Przyjaciele, do których należała słynna, "podsłuchowa" restauracja o tej samej nazwie.

Przypadek?

Nie ma takich przypadków. Na Cyprze istnieją tysiące kancelarii prawnych, tymczasem wszyscy ci panowie korzystają z usług jednej z nich. Między nimi są bliskie, wielorakie i złożone związki – spółki mają tych samych dyrektorów. Mówię to z pełną odpowiedzialnością.

Mówisz jak Tomasz Piątek.

Mówię, jakie są fakty. Część ludzi, o których piszę, przewija się w książce Tomka, ale to nie dlatego, że się na nich uwzięliśmy, tylko dlatego, że ich losy dziwnie splatają się w tych samych miejscach.

Nie obawiasz się zarzutu, że wszędzie widzisz powiązania z Kremlem?

Nie, po prostu nie zamykam oczu na fakty. Czy 5 lat temu uwierzylibyśmy, że Rosja jest w stanie wysłać morderców do cichego miasteczka w południowej Anglii, by tam rozpylić śmiercionośną toksynę, która omal nie zabije ich byłego agenta oraz jego córkę? Czy wyobrażalibyśmy sobie, że Rosja napadnie na Ukrainę? Czy przypuszczalibyśmy, że wpłynie na proces wyborczy w USA, by prezydentem został przychylny Putinowi Donald Trump?

Nie, a jednak to się stało. Polska nie jest niezdobytą twierdzą w morzu rosyjskich wpływów. i trzeba to wreszcie przyjąć do wiadomości. Jak ktoś chowa głowę w piasek, to inną część ciała zostawia wystawioną na wierzchu. Taka postawa źle wpływa na bezpieczeństwo naszego kraju. Nie po to nasi przodkowie walczyli o Polskę wolną od rosyjskiej dominacji, byśmy znowu się pakowali w to samo bagno.

Po ukazaniu się książki Piątka "Morawiecki i jego tajemnice" niektórzy zwolennicy PiS wyśmiewali publikację, zamieszczając absurdalne mapki powiązań między różnymi osobami publicznymi.

Deprecjonowanie i ośmieszanie przeciwnika to strategia dezinformacji znana z Rosji. Chodziło o to, by zdyskredytować książkę zanim zapoznają się z nią czytelnicy. "Obcym alfabetem" zaatakowano już z innej strony – zarzucono nam, że na okładce widnieje bezprawnie użyte zdjęcie ośmiornicy. To oczywista nieprawda. Zostało ono legalnie kupione.

Spodziewam się więcej takich ataków i dezinformacji. A do opinii publicznej apeluję, by nie dała się zwieść. To jest książka, w której pokazuję fakty, opinię każdy może sobie wyrobić sam. Każdy, kto uważa się za osobę, której zależy na dobru Polski, powinien się nad tymi faktami zastanowić i żądać reakcji od władz. W jaki sposób?

Jako społeczeństwo powinniśmy się domagać powołania sejmowej komisji śledczej, która w obecnej sytuacji jako jedyna ma szansę rzucić nowe światło na tę aferę, a następnie napisać raport, dzięki któremu opinia publiczna wreszcie miałaby szansę zobaczyć w miarę pełny obraz sytuacji. Tak zrobiły USA w przypadku RussiaGate, tak powinno być i u nas. Opozycja nie powinna ustawać w naciskach na powołanie takiej komisji.

Raport? To brzmi jak żart. Przecież ostatnio głosami posłów PiS premier Morawiecki został zwolniony nawet z przedstawienia w Sejmie informacji na ten temat.

To bardzo zła decyzja. PiS sprawia wrażenie, jakby tuszowało swój udział w aferze podsłuchowej. Robi to kosztem suwerenności Polski. To wygląda na zmowę milczenia, by kryć zleceniodawców i sprawców.

Używasz wielkich słów.

Bo problem jest bardzo poważny. Państwo, które staje się placem zabaw, na którym obce służby bezkarnie się panoszą, nie jest w pełni suwerenne. Jeśli czegoś z tym nie zrobimy, Polska niepodległość będzie zagrożona. To, co się teraz dzieje, przypomina sytuację w XVIII wieku.

Przecież wtedy nie utraciliśmy suwerenności z dnia na dzień, to działo się latami. Teraz zaczynamy mieć powtórkę z historii. A ja nie chcę, by kolejne pokolenia musiały znów sięgać po ostateczne, czasem rozpaczliwe środki, by odzyskiwać własne państwo. Mam nadzieję, że nikt w Polsce tego nie chce. Ale musimy ten sprzeciw pokazać domagając się zdecydowanej reakcji od rządu.

To dlatego poprzedzasz książkę słynnym cytatem z "Potopu" o Rzeczpospolitej jako postawie czerwonego sukna, za który wszyscy ciągną, by wyrwać coś dla siebie?

Tak, bo nie wyciągamy lekcji z naszej tragicznej historii. Bardzo mocno mnie zasmuciło, gdy uświadomiłem sobie, że ten cytat nadal jest aktualny. Ale równocześnie nie powinniśmy popełniać innego błędu, czyli utożsamiać Putina i jego ludzi ze wszystkimi Rosjanami.

Poświęciłem książkę Annie Politkowskiej, Aleksandrowi Litwinience i Siergiejowi Magnickiemu, którzy oddali życie walcząc o to, by Rosja była praworządnym krajem. Pamiętajmy o tym, że byli i są tam także takie postaci o bohaterskim rysie.

Boisz się o swoje życie?

To czy się boję nie ma znaczenia. Traktuję swój zawód poważnie.

Mówisz, że to rosyjskie służby zorganizowały przestępczy proceder nagrywania polskiej władzy. Jaka jest w takim razie rola polityków PiS, skoro twierdzisz, że próbują tuszować swój udział?

Wiadomo, że w 2013 roku, wiele miesięcy przed wybuchem afery, do PiS-u przyszedł Marek Falenta i zaoferował im nagrania. Ale jest kolejny ważny wątek. Falenta był informatorem CBA. Przekazywał agentom wiadomości, które nielegalnie pozyskał. Moim zdaniem o tym, że polskie władze były podsłuchiwane, wiedzieli funkcjonariusze, ale jedynie ci związani z Mariuszem Kamińskim (PiS).

Ludzie Kamińskiego (PiS) umocowani w ABW i CBA za rządów Platformy do których docierały informacje od Falenty, trzymali fakt podsłuchów w tajemnicy. Żaden z nich nie zaalarmował np. ówczesnego szefa ABW, Pawła Wojtunika, "słuchaj, podsłuchują w Sowie nasze władze, musimy coś zrobić".

Lojalni wobec Kamińskiego funkcjonariusze siedzieli z założonymi rękami. Dzięki temu potem, jak afera wybuchła, można było obwiniać ABW i CBA o to, że nic nie zrobiły. Tyle że szefowie tych organizacji byli dezinformowani przez własnych podwładnych. Na tym polega perfidia tej sytuacji. Gdy PiS doszedł do władzy w 2015 roku, część zauszników Kamińskiego spotkały nagrody i awanse.

Część polityków i zwolenników PiS twierdzi, że niezależnie od tego kto zlecił nielegalne podsłuchy to dobrze, że rozmowy ówczesnej władzy zostały ujawnione, bo dzięki temu społeczeństwo dowiedziało się o przekrętach i ośmiorniczkach.

Mówimy o tych "przekrętach", za które od lat nikt nie jest ścigany, mimo że PiS przejął wymiar sprawiedliwości? Czy o tym, że ktoś przeklął, plotkował i wyszedł na mało sympatycznego? W porównaniu do afer PiS to błahostki. W ukradzionych mejlach Demokratów też były tego typu rozmowy.

Czy naprawdę jesteśmy gotowi na to, by przehandlować niepodległość naszego kraju za informację o tym, że ktoś jadł ośmiorniczki? Mnie bardziej martwi podsłuchowa ośmiornica, przed którą nasze państwo nie potrafiło się obronić.

Jak myślisz, co bardziej obchodzi przeciętnego wyborcę, to że partia zdobyła władzę, bo pomogły jej rosyjskie służby, czy to, że dostaje 500 plus?

Ani 500 plus, ani nawet nasz sojusz z Trumpem nie załatwiają wszystkiego. W putinowskiej Rosji też na początku żyło się lepiej niż za Jelcyna, tylko co z tego? Niepodległość nie jest dana raz na zawsze. Musimy jej pilnować. Dziś jest ten moment, by powiedzieć "stop" i rozliczyć ludzi, którzy uwikłali się w ciemne interesy z Rosją. Powtarzam: Polska potrzebuje rzetelnego raportu o aferze taśmowej. Krytykujesz PiS za to, że próbuje tuszować aferę podsłuchową, ale przecież Platforma mogła za swojej kadencji powołać komisję śledczą, ale tego nie zrobiła.

To był wielki błąd poprzedniej władzy i piszę o tym w książce. Tusk początkowo prawidłowo zidentyfikował zleceniodawców tej operacji, mówiąc o tym że była pisana obcym alfabetem. Potem zapadł bezruch. Ówczesna władza chciała się trzymać z dala od tej śmierdzącej sprawy.

Nie byli gotowi na to, by ustalić, kto i kiedy został podsłuchany, jakie wrażliwe informacje wyciekły w Sowie i Przyjaciołach, Amber Roomie czy wcześniej w Lemongrassie, kogo i czym służby Rosji mogą teraz szantażować.

Politycy Platformy myśleli, że jakoś to będzie. Nie będzie. I cały czas się o tym przekonujemy. Dlatego właśnie konieczna jest komisja śledcza, nawet gdy jej prace zostaną przerwane w związku z końcem kadencji Sejmu. Nie szkodzi, w kolejnej trzeba będzie powołać nową.

PiS nie chce tego zrobić, a opozycja jest... w opozycji. Nie przegłosuje tego.

Sterowanie Polską przez Rosję jest sprawą tak wielkiej wagi, jak próba demontażu Trybunału Konstytucyjnego czy likwidacji wolnych sądów. Politycy opozycji powinni o tym mówić na każdym spotkaniu z wyborcami.

Każdy z nas powinien zadać sobie pytanie: czy zgadzamy się na to, by obce mocarstwo zastawiało pułapki na naszych polityków i wpływało na nasze decyzje przy urnach wyborczych? Jeśli z jakiegoś powodu jest to komuś obojętne, to niech pamięta, że 500+ wypłacane w rublach ma wielokrotnie mniejszą siłę nabywczą.