Cysterna z paliwem zaplombowana. To tu eksperci doszukują się przyczyn tragedii w Płocku

redakcja naTemat
Do tej tragedii doszło w sobotni poranek, tuż po rozpoczęciu VII Piknik Lotniczy w Płocku. Samolot Jak-52 bezwładnie wpadł do Wisły. Pilot maszyny, obywatel Niemiec, nie przeżył. Organizatorzy imprezy, mimo wypadku, planowali, że w niedzielę pokazy będą kontynuowane, a piloci oddadzą cześć zmarłemu koledze. Urząd Lotnictwa Cywilnego powiedział jednak stanowcze: NIE.
Wrak samolotu Jak 52 wydobyty przez strażaków z Wisły. W wypadku zginął doświadczony niemiecki pilot. Fot. Tomasz Niesłuchowski / Agencja Gazeta
Serwis PetroNews tuż po wypadku opublikował ponadpółminutowy film, na którym widać zdarzenie – samolot bezwładnie spadł wprost do rzeki.
Służby ratunkowe błyskawicznie ruszyły do akcji. Najpierw na głębokości kilku metrów, 20 metrów od brzegu Wisły, zlokalizowano wrak. Później w środku odnaleziono ciało 60-letniego niemieckiego pilota Ralfa Burescha.

Organizatorzy płockiego pikniku, Aeroklub Ziemi Mazowieckiej, zamierzał w niedzielę przeprowadzić pokazy zgodnie z planem. Część lotników zapowiadało loty upamiętniające zmarłego dzień wcześniej kolegę. Na kontynuowanie pikniku nie zgodził się ostatecznie Urząd Lotnictwa Cywilnego.


Aeroklub opublikował pismo przekazane z ULC. Eksperci wskazują na istniejące zagrożenia. "Środki łagodzące i zapobiegawcze w przypadku wypadku lotniczego na wodzie okazały się niewystarczające w stosunku do analizy ryzyka przedstawionej w programie pokazu lotniczego" – czytamy w pierwszym punkcie pisma. W drugim zaś mowa jest o tym, że przyczyną sobotniej tragedii "mogło być paliwo tankowane do samolotu podczas pokazu lotniczego". Decyzją prokuratury komora w cysternie z paliwem została zaplombowana.

Piknik lotniczy wrócił do Płocka po latach przerwy. W 2011 na imprezie też doszło do wypadku – wówczas zginął doświadczony pilot Marek Szufa. Jego maszyna także spadła do Wisły.