Takie szkolenie zgasi każdego cwaniaka za kółkiem. Przydałoby się większości kierowców
Nie pamiętam, kiedy ostatnio wszyscy byli w czymś tak zgodni. BMW M2 Competition to absolutna petarda i najlepsza bawarska zabawka na torze wyścigowym. Przekonała się o tym grupa dziennikarzy z Polski, która uczestniczyła w BMW Driving Experience na torze Silesia Ring. I uwaga, teraz najlepsze, dokładnie taki sam program może wykupić sobie każdy kierowca. Trzeba tylko (niemało) zapłacić.
BMW Driving Experience to bawarska edycja tego, co robią dla obecnych i potencjalnych klientów różni producenci. Na torze udostępniają swoje najfajniejsze modele i dają się klientom wyszaleć. Wszystko oczywiście pod okiem profesjonalnych instruktorów, którzy z autami są w stanie robić prawdziwe cuda.
Fot. D.Kalamus / Materiały prasowe
Obserwowanie pracy rąk na kierownicy czy drążku zmiany biegów to uczta dla oczu. Tak sprawnie, a delikatnie zarazem. Niesamowite wyczucie i pewność prowadzenia zrobi wrażenie na każdym. Jeśli będziecie kiedyś mieli okazję na taką przejażdżkę, nie wahajcie się ani chwili i wskakujcie pierwsi. Co wbrew pozorom nie jest takie oczywiste, bo po tylu godzinach na torze jest się naprawdę zmęczonym (fizycznie i psychicznie) i nie wszyscy są chętni na dawkę kolejnych wrażeń i przeciążeń.
Fot. D.Kalamus / Materiały prasowe
Cel jest prosty: zaprezentować swoją gamę, także tą najbardziej sportową, czyli "M" oraz podnosić umiejętności jazdy polskich kierowców. Wbrew temu co może się wydawać, na torze uczy się właśnie tego.
Do wyboru są trzy rodzaje kursów: Safety Driving Experience, M Intensive Training oraz M Perfection Training.
Pierwsze dwa do wydarzenia jednodniowe, ostatnio to już zabawa, na którą trzeba zarezerwować dwa dni. Opcja pierwsza to raczej podstawowe szkolenie dotyczące hamowania, kontrola podsterowności itd.
Fot. D.Kalamus / Materiały prasowe
I o ile na starcie największe emocje budził ten pierwszy model, po kilku godzinach jazdy wszyscy byli zakochani w... tym ostatnim. Ale o tym więcej za chwilę.
Fot. D.Kalamus / Materiały prasowe
Potem parujemy się po dwie osoby do samochodu i trafiamy pod oko instruktora, który zabiera nas na poszczególne odcinki. Na początku to zapoznawanie się z torem i samochodami. Na początku może wydawać się nieco nudno, ale spokojnie, to tylko wstęp.
Fot. D.Kalamus / Materiały prasowe
Ciekawym doświadczeniem było też awaryjne hamowanie na prostej oraz w długim zakręcie, a także nagłe wymijanie przeszkody. Nawet jeśli to brzmi nudno, zaufajcie mi: jest przy tym sporo zabawy, właściwego szkolenia i emocji.
Fot. D.Kalamus / Materiały prasowe
Kluczowy było wspomniane zaufanie autu i wyrobienie sobie nawyków. Dlatego też instruktorzy do znudzenia powtarzali przez radio to samo. Gdzie patrzeć w trakcie jechania, w którym momencie reagować, jak mocno reagować (w trakcie hamowania awaryjnego zawsze na 110 procent.), jak kręcić kierownicą, jak trzymać ręce i tak dalej i tak dalej.
BMW M5 to połączenie luksusowej-limuzyny i sportowego auta z naciskiem na tę pierwszą część. Więcej przeczytacie o tym samochodzie tutaj. M4 to już bardziej surowe i sportowe coupe, ale – ku zaskoczeniu wszystkich – gwiazdą eventu okazało się BMW M2 Competition.
Fot. D.Kalamus / Materiały prasowe
Łącznie zrobiłem za jej kierownicą kilkanaście odcinków i było fenomenalnie. Czułeś samochód, który z jednej strony był wyzwaniem, z drugiej czuwał nad tym, żeby gdzieś nie przegiąć. Każdy dziennikarz, z którym rozmawiałem, miał podobną opinię. M2 daje wyjątkowy fun na torze i prowadzi się świetnie.