Niskie wyroki w sprawie Stachowiaka. Dziennikarka "Polityki": "Policja z licencją na zabijanie"

Paweł Kalisz
Prokurator podległy Zbigniewowi Ziobrze zażądał wyjątkowo niskich wyroków dla policjantów, którzy doprowadzili do śmierci Igora Stachowiaka. Zdaniem znanej dziennikarki Ewy Siedleckiej świadczy to o jednym: "policja ma licencję na zabijanie".
Zdaniem Ewy Siedleckiej z "Polityki" niskie wyroki dla funkcjonariuszy, którzy doprowadzili do śmierci Igora Stachowiaka, pokazują, że "policja ma licencję na zabijanie". Fot. Tomasz Pietrzyk / Agencja Gazeta
Policjanci zaciągnęli Igora Stachowiaka do ubikacji, bo tam nie było monitoringu. Zamiast przepytywać podejrzanego w sali przesłuchań, funkcjonariusze wielokrotnie porazili go paralizatorem zapominając, że w nim też jest kamera. I choć przyczynili się do śmierci Stachowiaka, to ponieśli niewielką karę. Sąd orzekł od 2 do 2,5 roku więzienia. O tyle wnioskował prokurator, podwładny Zbigniewa Ziobry.

Ewa Siedlecka na łamach "Polityki"
przypomina, że policjanci zostali skazani za przestępstwo z art. 247 kk: "znęcanie się fizycznie lub psychicznie nad osobą prawnie pozbawioną wolności".


Dziennikarka zaznacza, że jeśli sprawca działa ze szczególnym okrucieństwem, to Kodeks karny pozwala zażądać za takie przewinienie nawet od roku do 10 lat. Prokurator będący podwładnym Zbigniewa Ziobry nie zadał sobie trudu, by powalczyć o tak wysokie wyroki. I pomimo tego, że jego szef chwali się zaostrzeniem kar i polityką "zero tolerancji" dla zamachujących się na życie i zdrowie innych ludzi.

Co to oznacza? Zdaniem znanej Siedleckiej jest to wyraźny dowód na poparcie tezy, że władza obroniła swoich funkcjonariuszy. Niskie wyroki mają pokazać, że kary za nadużycie władzy nie będą zbyt dotkliwe.

Sprawa Stachowiaka
Igor Stachowiak zmarł we wrocławskim komisariacie latem 2016 roku po torturach paralizatorem w toalecie.

Sprawa wyszła na jaw dzięki dziennikarzowi TVN. Wojciech Bojanowski rok po śmieci 25-latka opublikował materiał dokumentujący ostatnie chwile niesłusznie zatrzymanego 25-latka.

Do tego momentu wszyscy policjanci zamieszani w sprawę dalej pracowali jako mundurowi. Dopiero po emisji "Superwizjera" funkcjonariusz, który użył paralizatora, został zwolniony ze służby ze względu na... "dobro policji i jej wizerunek".

Więzienie dla policjantów
W piątek Wrocławski Sąd Okręgowy wymierzył karę więzienia czterem byłym policjantom, którzy brali udział w zatrzymaniu Igora Stachowiaka. Najwyższą karę – 2,5 roku więzienia –zasądzono wobec Łukasza R., który użył paralizatora. Były policjant ma też zapłacić 15 tysięcy złotych na rzecz rodziny zmarłego mężczyzny i 30 tysięcy złotych kosztów sądowych.

Trzech pozostałych byłych policjantów – Paweł G., Paweł P. i Adam W. – dostali po 2 lata więzienia. Mają też zapłacić po 10 tysięcy złotych rodzinie Igora Stachowiaka i również pokryć koszty sądowe (po 30 tys. zł). Policjanci widzieli "wijącego się z bólu Igora Stachowiaka, a pomimo to po raz kolejny i kolejny ten ból mu zadawali przy użyciu urządzenia taser" – podkreślał sąd w uzasadnieniu.

źródło: "Polityka"