"Ktoś chce pokrzyżować nam plany". Don Vasyl komentuje sprawę rzekomego gwałtu tancerki

Kamil Rakosza
Prokuratura prowadzi postępowanie w sprawie rzekomego gwałtu, do którego miało dojść po koncercie Dona Vasyla w Przasnyszu. Do sprawy odniósł się romski piosenkarz. Jego zdaniem to jedno wielkie "nieporozumienie".
Don Vasyl odniósł się do doniesień o rzekomym gwałcie na tancerce z jego zespołu. Fot. Arkadiusz Wojtasiewicz / Agencja Gazeta
– To musi być nieporozumienie. Nic się nie stało. Jest Boże Ciało, więc tancerka jest już w domu. Nic mi nie wiadomo o całej sprawie – mówił Don Vasyl w rozmowie z Wirtualną Polską. – Ktoś musiał mieć interes w tym, żeby pokrzyżować nam plany i zrobić antyreklamę. Takie bankiety, gdzie jest alkohol i tańce to norma u nas, i nigdy coś takiego się nie wydarzyło – dodał.

Z kolei menedżer zespołu Marian Kowalewski w rozmowie z naTemat zapewnił, że jako organizator występu grupy w Przasnyszu właściwie wszystko miał na oku. I nie widział niczego takiego, co opisują przasnyskie media. Przypomnijmy, że tancerka z zespołu Dona Vasyla zgłosiła na policję zawiadomienie o popełnionym gwałcie. Dziewczyna miała zostać zmuszona do czynności seksualnych po koncercie romskiej gwiazdy w Przasnyszu. Sprawą zajmuje się ostrołęcka prokuratura.


"Prokuratura Rejonowa w Przasnyszu prowadzi postępowanie przygotowawcze w sprawie o czyn. z art. 198 k.k., tj. doprowadzenie do obcowania płciowego lub poddania się innej czynności seksualnej w związku z wykorzystaniem bezradności osoby pokrzywdzonej. Do zdarzenia miało dojść w nocy z 15 na 16 czerwca 2019 r. w Przasnyszu" – czytamy w oświadczeniu prokuratury.

Źródło: "Wirtualna Polska"