Morawiecki ogłosił "sukces polskiej dyplomacji". Polacy o Niemce na czele KE mają inne zdanie

Paweł Kalisz
Premier Mateusz Morawiecki cieszy się, że szefem Komisji Europejskiej nie został Frans Timmermans i mówi o sukcesie polskiej dyplomacji. Jednak wyborcy komentują wieści z Brukseli zupełnie inaczej. Ich zdaniem Niemka, jako szefowa KE i Timmermans jako jej zastępca to totalna porażka "dobrej zmiany".
Polacy komentują w sieci wybór Ursuli von der Leyen na szefową Komisji Europejskiej. Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Gazeta
– Udało się doprowadzić do tego, że Frans Timmermans nie został szefem Komisji Europejskiej. To my przekonywaliśmy, że Timmermans nie rozumie państw Europy Środkowej – cieszył się Mateusz Morawiecki na konferencji w Brukseli. Trudno powiedzieć, czy to tylko dobra mina do złej gry, czy prawdziwa radość. Gdyby jednak premier wiedział, jakie będą reakcje Polaków na wybór Ursuli von der Leyen, jego entuzjazm byłby zapewne o wiele mniejszy. Niemieccy politycy nie należą do ulubieńców PiS. Jakiś czas temu był już potężny zgrzyt z Ursulą von der Leyen. "Czyżby z deszczu pod rynnę"; "Ogromny sukces dyplomacji PiS. Zwolenniczka LGBT, Niemka, z jej powodu wzywano na dywanik attache w Warszawie" – to tylko niektóre z postów, jakie dość szybko pojawiły się w sieci.


Wybór Ursuli von der Leyen złośliwie skomentował Konrad Piasecki. "Jeśli za sukces ofensywy anty-Timmermansowej mam uznać, że szefową KE zostanie Niemka, która wzywała do wspierania protestów w Polsce, a sam Timmermans będzie wiceszefem KE, zajmującym się pewnie znów strzeżeniem praworządności, to tak przyznaję - polska dyplomacja tryumfuje" – napisał dziennikarz na Twitterze. Wiele osób podkreśla też fakt, że we władzach unii nie ma ani jednego przedstawiciela państw Grupy Wyszehradzkiej, co też źle świadczy o obecnej pozycji państw takich jak Polska czy Węgry. Przypomnijmy, że w poprzednim rozdaniu kart przewodniczącym Rady Europejskiej został polski premier Donald Tusk. Dziś o takim sukcesie można tylko pomarzyć.
Co ciekawe, Niemcy mogą się cieszyć z tego, że to właśnie przedstawiciel ich kraju został szefem Komisji Europejskiej. Zwycięstwo jest podwójne, bo Niemcy oficjalnie nie wystawiały swojego kandydata na to stanowisko, Von der Leyen pojawiła się trochę jak królik z kapelusza, gdy Polska i kilka innych krajów zaprotestowały przeciwko kandydaturze Fransa Timmermansa. "Zamiast Holendra będzie Niemka"; "Ta pani to Niemka jakby co" – piszą wyborcy na Twitterze w odpowiedzi na euforię w PiS.