Nowe wątki ws. Bartłomieja Misiewicza. Jeden z nich ma dotyczyć "pracy za seks"

Zuzanna Tomaszewicz
Misiewicz wyszedł niedawno po wpłaceniu kaucji z aresztu, w którym spędził pół roku. Były współpracownik wiceprezesa PiS Antoniego Macierewicza jest podejrzany o działanie na szkodę spółki PGZ. Według doniesień "Gazety Wyborczej", w jego sprawie pojawiły się nowe i zastanawiające wątki.
Misiewicz spędził w areszcie blisko pół roku. Fot. Przemek Wierzchowski / Agencja Gazeta
Jak podaje nieoficjalnie dziennik, prokuratura bada obecnie wątek "pracy za seks", do którego miało dojść albo w 2016 albo 2017 roku podczas jednej z wizyt Bartłomieja Misiewicza w Bełchatowie. Mężczyzna odwiedzał wówczas swojego kolegę Sławomira Z., prezesa PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna.

– Panowie byli po alkoholu i zabawiali się przyjmując do pracy kandydatki. Jednej z nich proponowali, że dostanie pracę w zamian za to, co w kodeksie karnym nazywane jest "innymi czynnościami seksualnymi" – twierdzi jeden z informatorów gazety. Kobieta miała nie zgodzić się na propozycję i złożyć potem skargę do prezesa partii rządzącej.


W śledztwie w sprawie spółki Polskiej Grupy Zbrojeniowej, prokuratorzy badają ponoć jeszcze jeden wątek. Dotyczy on niegospodarności przy zakupie Stoczni Marynarki Wojennej. "Chociaż decyzję podpisał Macierewicz to lobbować miał za nią Misiewicz" – napisała "Gazeta Wyborcza". Jak dowiedział się dziennik, Misiewicz "nic nie wie o wątku stoczni i pracy za seks".

Na wolności
Bartłomiej Misiewicz opuścił areszt po wpłaceniu 100 tys. zł kaucji. Były rzecznik MON na Twitterze zaapelował, by podawać jego pełne dane osobowe.

To jego pierwsza aktywność na Twitterze od końca stycznia 2019 r. – wtedy zaczęły się problemy. Misiewicz jest podejrzany o to, że jako funkcjonariusz publiczny przekraczał uprawnienia i działał na szkodę spółki PGZ.

źródło: "Gazeta Wyborcza"