Kierowcy nie zdają sobie sprawy, co dziś potrafią światła. Reflektory nowego Passata to arcydzieło technologii

Łukasz Grzegorczyk
Szybsze, większe, ładniejsze, mocniejsze. Auta można oceniać i porównywać w wielu aspektach. Mało kto jednak zdaje sobie sprawę, jak gigantyczna rewolucja wydarzyła się w zupełnie innym aspekcie motoryzacji. Chodzi o... reflektory, na które niektórzy niesłusznie mogą nawet nie zwracać uwagi. Ich budowa i technologia to dziś prawdziwe arcydzieła inżynierii, a Volkswagen właśnie wynosi ją na nowy poziom.
Światła w nowym Volkswagenie Passacie to technologiczna rewolucja. Tego systemu nie da się w żaden sposób porównać z tym, co znajdziecie w starszych autach. Materiały prasowe
Motoryzacyjny "wyścig zbrojeń" to nie tylko dokładanie mocy do jednostek napędowych czy projektowanie coraz bardziej przyciągających uwagę sylwetek samochodów. Konstruktorzy skupiają uwagę na szczegółach, a pole do popisu mają przede wszystkim w zakresie komfortu i bezpieczeństwa jazdy.

Może nie zdajecie sobie sprawy, ale dziś to często właśnie po reflektorach można rozpoznać, czy patrzymy na starszy czy nowszy model. Auto po liftingu może wyglądać z sylwetki bardzo podobnie lub niemal identycznie, ale rzut oka na lampy i już wiecie, który z nich jest starszy, a który młodszy.
Fot. naTemat
Na własnej skórze
Mój redakcyjny kolega jest dobrym kierowcą, ale po prostu nie znosi jeździć w nocy. Robi tysiące kilometrów, ale zdecydowanie lepiej czuje się za dnia. Ostatnio jednak miał okazję przejechać się samochodem z topowymi reflektorami jeszcze pachnącymi fabryką (zresztą jak całe auto). Efekt?


– Jak Boga kocham to pierwszy raz, gdy jazda wieczorem była przyjemnością. Nie tylko dlatego, że w końcu widziałem naprawdę wyraźnie i daleko. Fascynujące jest nawet samo obserwowanie, jak pracują i rzucają się wiązki światła np. wybierają, by nie oślepiać przechodniów lub innych aut, ale cały czas świecą na drogę – mówi szczerze zafascynowany.

Kwestia reflektorów w samochodach to jednak nie tylko sprawa komfortu, ale przede wszystkim bezpieczeństwa. Tak naprawdę jednak zdać sobie sprawę mogą dopiero ci, którzy na własnej skórze – jak mój kolega – przekonają się o tym, jak to wygląda w praktyce i jak wielka to różnica.

To nie są tylko światła
W latach 90. zaczęto seryjnie montować oświetlenie ksenonowe. To w tamtych czasach był luksus, na który można było pozwolić sobie za niemałą dopłatą. Podobnie jest i teraz – producenci aut zwykle oferują najnowsze technologie oświetlenia jako wyposażenie dodatkowe.
Reflektory z 2007 roku. Już na pierwszy rzut oka widać kolosalną różnicę.Fot. The Car Spy / Wikimedia Commons
Współcześnie światła w samochodach to tak naprawdę oddzielne systemy odciążające kierowcę. Wszystko opiera się przeważnie na diodach LED, które w testach wypadają jako najbardziej wydajne. Pierwsze takie oświetlenie trafiło do seryjnej produkcji w 2006 roku i wtedy na dobre rozpoczęła się LED-owa rewolucja.

Dzięki nim realnie możecie zapomnieć o problemie "wymiany przepalonej żarówki", za którą niejeden kierowca dostał już mandat. Światłami możecie pstrykać "wte i wewte" i nie wpłynie to na ich żywotność. Ta generalnie jest bardzo długa i niemal na pewno "przeżyje" samochód. Co ważne, reflektory LED-owe od razu po włączeniu świecą z pełną jasnością Nie potrzebują chwili na "rozpędzenie się".

Volkswagen podniósł poprzeczkę
Producentom nie jest łatwo utrzymać tempo w wyścigu o ulepszanie świetlnej technologii. Jeszcze trudniejsze wydaje się zaskoczenie konkurencji i samych klientów czymś nowym, ale jak się okazuje – jest to możliwe. Tak zrobił ostatnio Volkswagen.

Mowa o nowym Passacie, który po pięciu latach doczekał się liftingu. Auto nie przeszło rewolucji wizualnej, ale zostało wręcz naszpikowane nowymi rozwiązaniami. Wszystkie systemy skupiono pod nazwą IQ Drive, ale my zajmiemy się tym kluczowym, dotyczącym świateł – LED Matrix (IQ.LIGHT).
Fot. naTemat.pl
Nie przesadzę, jeśli napiszę, że to zupełnie inny poziom i gigantyczny postęp. Co prawda ten model dawał już wcześniej możliwość konfiguracji ze światłami LED-owymi, ale teraz jest jeszcze lepiej. I przede wszystkim ciekawiej, głównie za sprawą technologii matrycowej. Nawet nie próbujcie porównywać jej z tym, co widzicie w 10-15-letnich autach na naszych drogach. To nie ma sensu.

Zupełnie inna galaktyka
Postaram się dość łatwo wyjaśnić, na czym to wszystko polega. System projekcyjny składa się z 44 (!) diod. Siedem z nich odpowiada za podstawowe oświetlenie, pięć wytwarza dodatkowe światło, a 32 tworzą moduł zewnętrzny, w którym każdy z punktów może działać oddzielnie. I właśnie ta cecha sprawia, że strumieniem światła można sterować interaktywnie.
Fot. Materiały prasowe
Technologia o futurystycznej nazwie "Matrix" umożliwia włączanie lub wyłączanie poszczególnych segmentów LED, zmieniając rozdział światła odpowiednio do sytuacji. Czyli tak naprawdę samochód sam stwarza nam optymalne warunki do jazdy.

Sterownik, który za to odpowiada, odbiera sygnały z kamery znajdującej się z przodu samochodu. Ponadto zbiera dane z GPS, informacje o kącie odchylenia kierownicy czy aktualnej prędkości jazdy. Na podstawie tych informacji uaktywnia poszczególne diody, by jak najlepiej oświetlić tor jazdy.

Już rozumiecie?

W praktyce oznacza to, ze można jechać na "długich" bez oślepiania innych kierowców. Wiązka światła zostanie automatycznie pokierowana w taki sposób, że nikomu z przeciwka nie powinna przeszkadzać. Pomyślcie tylko, jak utrudniające podróż są rażące reflektory aut jadących z przeciwka. W przypadku nowego Passata ten problem po prostu znika.

Na tym nie koniec automatycznych funkcji. Samochód zmieni natężenie światła nawet w momencie, kiedy kierowca będzie zbliżał się do znaku drogowego. Wszystko po to, by nie został oślepiony odbiciem od odblaskowej powierzchni.
Fot. Materiały prasowe
W zakrętach kierowcy pomagają systemy czuwające nad tym, żeby auto w zakręt nie tylko weszło, ale także z niego wyszło. Poza nimi równie praktyczny wymiar mają światła dynamicznie doświetlające zakręty, które znacząco poprawiają widoczność. Komputer przewiduje, w którą stronę będziesz skręcał i kierują tam snop światła jeszcze zanim faktycznie to zrobisz. To rozwiązanie, które pomaga nie tylko tobie, ale także innym kierowcom np. tym za zakrętem, dzięki czemu widzą, że nadjeżdżasz. Patrząc na snop światła jesteś w stanie faktycznie zobaczyć, jak reflektory skręcają w odpowiednią stronę.

Cały ten zaawansowany system wpasowany jest w ciekawą stylistykę. W nowym Passacie reflektory z przodu wyglądają teraz, jak pozioma litera V. Zmieniono również wygląd lamp z tyłu. LED-y odpowiadające za światła kierunkowskazów rozbłyskują kolejno od środka ku krawędziom reflektora. Tworzą wąski pas w jego górnej części. Przez diody emitowane jest również światło do jazdy dziennej oraz postojowe. Widziałem to na własne oczy, kiedy testowałem nowego Passata i uwierzcie – całość prezentuje się rewelacyjnie.
Fot. naTemat.pl
Jeśli jeszcze nie przekonałem was, jak dużą różnicę w codziennej jeździe robią reflektory, jedyne co mi pozostaje, to namówić was, żebyście przy najbliższej okazji przetestowali to któregoś wieczoru lub nocy na własnej skórze. Gwarantuję, że różnice zobaczycie bardzo, ale to bardzo szybko. I będziecie pod jej wielkim wrażeniem. Nawet jeśli trzeba za nie dopłacić – w przypadku nowego Passata ok. 10 tys. złotych. Będą to jedne z lepiej wydanych pieniędzy przy konfiguracji jakiegokolwiek samochodu.

Artykuł powstał przy współpracy z Volkswagen Polska.