Na to nikt nie zwrócił uwagi. Były polityk PiS opisał, jak deforma edukacji uderza w najbiedniejszych
Paweł Kowal to były poseł Prawa i Sprawiedliwości. Na swoim koncie na Twitterze ocenia, że tzw. "deforma edukacji" w wydaniu "dobrej zmiany" obniża szanse tych, na których PiS powinno zależeć szczególnie. Bo to właśnie dzieci z niezamożnych rodzin mają najmniejsze szanse na dostanie się do wymarzonej szkoły.
Paweł Kowal jest zdania, że tzw. deforma edukacji uderza w najbiedniejszych i średniozamożnych.•Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
– Można dawać 500+, ale jeśli odbiera się szansę na wymarzoną szkołę, to jest to dużo istotniejsze niż dawanie 500+. To właśnie najbiedniejsi, co oczywiste, nie mogą pójść do szkoły, która kosztuje kilkanaście tysięcy dolarów rocznie, jeśli zabraknie dla nich miejsca w państwowej – ocenił Paweł Kowal w rozmowie z naTemat.
Kowal też wyjaśnił nam też, dlaczego opublikował tweety dotyczące wpływu reformy na najbiedniejszych i średniozamożnych. – W ostatnich dniach wkurzyłem się, że wielu komentatorów kpi sobie z tego, że obniża ona szanse. Ich rechot jest dla mnie niepoważny – tłumaczył. Zapytany przez nas o to, czy średniozamożnych i najbiedniejszych można łączyć z elektoratem PiS, nie chciał jednak dokonywać takich porównań.
Rekrutacja do szkół średnich, w której biorą udział roczniki 2003/2004 sprawiła, że wielu uczniów zostało na lodzie. Chodzi o setki absolwentów gimnazjów i podstawówek, którzy nie dostali się do żadnej klasy i żadnej szkoły. I już dziś niektórzy z nich zapowiadają, że rozliczą z tego PiS za kilka lat przy urnach wyborczych.