Sprytne zagranie Gowina. Już wiadomo, dlaczego nie został "jedynką" na listach

Łukasz Grzegorczyk
Jarosław Gowin w wyborach parlamentarnych wystartuje z ostatniego miejsca w Krakowie. To wcale nie musi oznaczać, że wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego, znalazł się na politycznym marginesie.
Jarosław Gowin wystartuje w wyborach parlamentarnych z ostatniego miejsca w Krakowie. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
"Mnie tradycyjnie szukajcie Państwo na ostatnim miejscu w Krakowie" – napisał wicepremier Jarosław Gowin po tym, jak Jarosław Kaczyński ogłosił nazwiska liderów list PiS w wyborach parlamentarnych.


Wiele osób może być zaskoczonych faktem, że tak doświadczony polityk jak Jarosław Gowin dostał ostatnią pozycję na liście w okręgu w Krakowie. Przypomnijmy, że jedynką została tam Małgorzata Wassermann.

"Jarosław Gowin ostatni na liście w Krakowie. Jak zwykle będzie walczył o najlepszy wynik na liście" – napisała na Twitterze minister Jadwiga Emilewicz, która dostałą pierwszą lokatę w Poznaniu.

Można być przekonanym, że ostatnie miejsce Gowina na liście, to celowa zagrywka. W wyborach cztery lata temu polityk był na ostatnim miejscu na liście i zdobył mandat do Sejmu, otrzymując ponad 43,5 tysiąca głosów.


O tym, dlaczego Gowin mógł nie dostać jedynki, napisał też prof. Norbert Maliszewski.


"Najprawdopodobniej Jarosław Gowin sam się zdecydował nie mieć jedynki, gdyż potrafi liczyć. Jeśli Porozumienie ma 2 jedynki, to on wolał swoją oddać, gdyż dostanie się z każdego miejsca. A tak ma więcej szabel" – podkreślił.

Co ciekawe, na ten wpis zareagował sam wicepremier. "Precyzyjnie" – skomentował krótko.

– W dziewięciu okręgach mamy młodych kandydatów. Mamy i zmianę, i kontynuację. Mamy "jedynki", które w naszym przekonaniu będą mogły wykonywać swoje zdania – podkreślał w sobotę prezes PiS.