To nie tylko szef MEN. Chcący zakazać marszów równości polityk ma też ważniejszą rolę
Dariusz Piontkowski postuluje zakazanie Marszów Równości. To rozwiązanie, jakie zdaniem szefa MEN należałoby rozważyć po to, by zamieszki do jakich doszło w Białymstoku więcej się nie powtarzały. Znamienne, że Piontkowski wypowiedział te słowa nie tylko jako szef resortu edukacji. Bo to pokazuje, jaka może być polityka PiS w najbliższej kadencji, jeśli partia Kaczyńskiego wygra wybory.

Piontkowski był nauczycielem historii w białostockim I Liceum Ogólnokształcącym. Od 1990 r. był związany z Porozumieniem Centrum, czyli pierwszą partią braci Kaczyńskich. Został pełnomocnikiem PiS na Podlasiu po tym, jak na początku lutego lider PiS odwołał z funkcji prezesa byłego ministra Krzysztofa Jurgiela. W Ministerstwie Piontkowski został za to następcą Anny Zalewskiej, która po wyborach do PE została eurodeputowaną.
Piontkowski o Marszu Równości
Przypomnijmy, nowy szef MEN po zamieszkach w Białymstoku rzucił pomysł zakazania Marszów Równości. Białostocczanin wskazał tym samym na rozwiązanie mające sprawić, by więcej do takich wydarzeń jak w Białymstoku już nie dochodziło.
W rozmowie z TVN24 Piontkowski stwierdził, że prezydent Białegostoku "mógł dążyć do tego, aby spróbować nie dopuścić do odbycia takiego marszu".
– Prawo daje taką możliwość. Szkoda, że pan prezydent chociaż nie spróbował takiego rozwiązania – stwierdził Piontkowski. A w poszukiwaniach rozwiązania na przyszłość szef MEN poszedł o wiele dalej. Jego zdaniem należy zastanowić się nad zakazaniem marszów równości – na Podlasiu i nie tylko.