"Przyniósł Pan hańbę klubowi". Prezydent Białegostoku o tym, jak kierownik Jagiellonii "bronił miasta"

Paweł Kalisz
Prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski za sobotnie zamieszki obarcza winą między innymi kierownika Jagielloni Białystok, który nawoływał do "obrony miasta" przed LGBT. Przedstawiciel klubu Arkadiusz Szczęsny zapewnia, że wywoływanie niepokoju nie było jego zamiarem. Twierdzi, że... jest mu przykro.
Prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski nie widzi szans na współpracę z kierownikiem Jagiellonii po tym, co się stało na Marszu Równości. Fot. Agnieszka Sadowska/ Agencja Gazeta
"Oświadczam, że mój komunikat zamieszczony dnia 17.07.2019 na portalu społecznościowym Twitter nie miał na celu nawoływania do jakichkolwiek aktów agresji i nietolerancji. Nie miałem intencji zachęcać kogokolwiek do stosowania przemocy wobec innych osób" – napisał na Twitterze Arkadiusz Szczęsny, kierownik klubu Jagiellonia Białystok. W ten sposób Szczęsny wyjaśnił sprawę wpisu, w którym wzywał: "kibice to jedyna grupa społeczna, która pomimo przywiązania do innych barw klubowych potrafi zjednoczyć się w słusznej sprawie".


Tą słuszną sprawą miał być pakt nieagresji między kibicami, by w dniach 20-21 lipca przyjechali na Podlasie. Ich przyjazd miał być związany z "koniecznością obrony Białegostoku przed ideologią LGBT".
Post Szczęsnego nie pozostał bez odpowiedzi. Zdaniem prezydenta Białegostoku kierownik Jagiellonii przyniósł hańbę swojemu klubowi.

"Nawoływał Pan do 'obrony miasta' kiboli z całego kraju. Był Pan bardzo skuteczny, 'udało się'. Dziś miasto jest na ustach całego świata, jako 'faszystowskie i ksenofobiczne'. Nie widzę współpracy z takimi ludźmi" – napisał Tadeusz Truskolaski. Sam Szczęsny zapewnia, że żałuje tego, co się stało, bo nie było jego zamiarem wywoływanie zamieszek w mieście. Przypomnijmy – podczas sobotniego Marszu Równości w stolicy Podlasia zwolenników LGBTQ, którzy szli ulicami miasta, zaatakowali kibole. Uczestnicy marszu byli opluwani, bici, wyzywani. W ich stronę leciały także kamienie i butelki. Musiała interweniować policja.

"Żałuje tego co się stało, nigdy jednak to co jest mi zarzucane, nie było moim zamiarem. Przykro mi" – napisał Szczęsny na Twitterze.