W połowie września doszło do wypadku na Trasie Łazienkowskiej, kiedy rozpędzony Volkswagen Arteon uderzył w tył Forda Focusa, którym podróżowała czteroosobowa rodzina. Ojciec zginął na miejscu, a matka i dzieci trafiły do szpitala. Poszkodowana została również Paulina K., ówczesna dziewczyna Łukasza Ż. Kobieta założyła zbiórkę, aby sfinansować swoje leczenie i powrócić do pełnej sprawności.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W wypadku drogowym spowodowanym przez Łukasza Ż. ucierpiała również jego ówczesna dziewczyna, Paulina K. Sprawca zdarzenia, zamiast udzielić pomocy, natychmiast uciekł z kraju, próbując uniknąć odpowiedzialności za swoje czyny. Jeszcze przed wyjazdem, rozważał z kolegami, jak mógłby zrzucić winę na Paulinę.
Paulina publicznie opowiedziała o skutkach wypadku w dniu ekstradycji Łukasza Ż. do Polski. W rozmowie opisała, jak wygląda jej codzienne życie od czasu tragicznego zdarzenia. 22-letnia Paulina K. doznała m.in. złamania kości policzkowych, wybicia zębów, stłuczenia czaszki i zerwania rdzenia kręgowego. Kobieta musiała przejść siedmiogodzinną operację twarzoczaszki, która była niezbędna po odniesionych obrażeniach.
– Miałam złamane oczodoły i całą szczękę wklęśniętą do tyłu. Oprócz tego krwiak wewnątrzczaszkowy. I czeka mnie jeszcze operacja nosa, plastyka dziąseł – wymieniła w rozmowie na kanale "Złamane prawo".
Obecnie Paulina K. prowadzi zbiórkę na leczenie i rehabilitację, mającą na celu powrót do pełnej sprawności. W opisie akcji wskazano jedynie ogólny cel uzbierania 200 tys. zł, bez szczegółowych informacji o wydatkach.
"Wierzymy, że dzięki Waszej pomocy uda się zapewnić jej najlepszą opiekę medyczną, które pomogą jej odzyskać siłę i radość życia" – napisano.
Łukasz Ż przyznał się do zarzutów
Jak informowaliśmy w naTemat.pl Łukasz Ż. został doprowadzony do prokuratury, gdzie usłyszał zarzuty, w tym spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, ciężkich obrażeń ciała u pasażerów, ucieczki z miejsca zdarzenia oraz złamania sądowego zakazu prowadzenia pojazdów. Grozi mu kara do 12 lat więzienia.
– Podejrzany przyznał się do popełnienia przedstawionego mu czynu, odmówił składania wyjaśnień i podania informacji o sposobie zarobkowania, utrzymywania się – poinformował na konferencji prasowej prok. Piotr Skiba z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Ekspertyza biegłych wykazała, że w momencie wypadku na Trasie Łazienkowskiej Łukasz Ż. poruszał się z prędkością od 205 do 226 km/h, mimo że na tym odcinku obowiązywało ograniczenie do 80 km/h. Dodatkowo nie stwierdzono żadnych śladów hamowania.
Zgromadzone dowody wskazują, że chwilę przed wypadkiem Łukasz Ż. nagrywał swoją jazdę telefonem komórkowym. Co więcej, tego samego wieczoru pił alkohol – wódkę – w jednym z warszawskich lokali.
Decyzją sądu Łukasz Ż. trafił do tymczasowego aresztu.