"Nie do pomyślenia było bić kogoś za poglądy". Uczestniczyła w powstaniu, nie może pojąć obecnej agresji

Katarzyna Zuchowicz
Fundacja Pamięci o Bohaterach Powstania Warszawskiego oraz Związek Powstańców Warszawskich zareagowały na przemoc w Białymstoku. Ich mocne oświadczenie pojawiło się w mediach społecznościowych. – Po tym, co przeżyłam w czasie okupacji, nie mogę tego pojąć, że ludzie tak się zachowują – mówi naTemat Halina Jędrzejewska, wiceprezes FPBPW, sanitariuszka w powstaniu, ps. Sławka, rocznik 1926.
Ludzie mojego pokolenia chyba nigdy nie zgodziliby się na podłe traktowanie kogokolwiek – mówi naTemat Halina Jędrzejewska. fot. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Za kilka dni kolejna rocznica Powstania Warszawskiego, Polska wciąż żyje agresją i przemocą w Białymstoku. Reakcja Powstańców jest szczególnie mocna. Zacytujmy fragment oświadczenia: ”Uważamy, że walcząc o wolną Polskę, Polskę dla wszystkich, mamy obowiązek zabrać głos w obronie ludzi słabszych. To przykre, że kiedyś walczyliśmy z nienawiścią, a teraz w wolnej Polsce walczymy o to, aby nie stała się Ona nienawistna".

Bo to będzie straszne, jeśli tak się stanie. Pani sobie wyobraża, żeby tak było? W naszym kraju? W naszej Warszawie? W żadnym zakątku naszego kraju nie ma prawa tak być. Ja naprawdę nie mogę tego zrozumieć.


Dla nas to okropnie przykre. Myśmy tak bardzo chcieli, żeby Warszawa była wolna, żeby kwitła, żeby się rozwijała po wojnie, żeby ludzie się przyjaźnili i wspierali, żeby przyjaźnie zawarte w czasie okupacji czy Powstania, się utrzymały. Walczyliśmy o Warszawę i Polskę.

I jest to strasznie przykre, gdy nagle okazuje się, że ludzie są sobie obcy. Gdy uważają, że jedni są lepsi, a drudzy gorsi. Każdy z nas ma prawo mieć własne poglądy na różne sprawy. Ale nie wolno robić tego tak, żeby uderzało to w jakiekolwiek środowisko, w innych ludzi. Nie może być nienawiści w naszym kraju. Jest Pani przerażona takim zachowaniem, które tak bardzo uwidoczniło się w Białymstoku?

Nie jestem przerażona. Jestem zdumiona. Jestem zdziwiona i pytam, dlaczego tak? Jest mi strasznie przykro, gdy czytam o tych koszmarnych napadach Polaków na Polaków. To jest dramatyczne. Nie wiem, skąd bierze się tyle nienawiści. Dlaczego, jeśli ktoś się komuś nie podoba, to uważa, że powinien go bić albo zabić? Dlaczego? Co jest w tych ludziach? Oni chcą koniecznie kogoś zniszczyć. Bo ktoś myśli albo zachowuje się trochę inaczej niż on? Nie rozumiem tego. Po prostu nie rozumiem.

O taką Polskę Pani walczyła, o taki naród? Tak ją Pani sobie wtedy wyobrażała?

Nie. Wyobrażałam sobie, że po tym wszystkim, co myśmy w kraju przeżyli, to będzie zawsze współpraca, przyjaźń, serdeczne kontakty i bardzo przyzwoite wzajemne zachowania. Tak mi się wydawało. W czasie okupacji ludzie narażali swoje życie, żeby ochronić innego, obcego człowieka. A nie atakowali za to, że ktoś ma taki a nie inny pogląd na życie. W ogóle nie da się tego porównać.

Gdy zaczęły się te historie, gdy oglądałam relacje w telewizji, to myślałam: dlaczego? Dlaczego ci ludzie tak się zachowują, dlaczego tacy są? Po tym, co przeżyłam w czasie okupacji, nie mogę tego pojąć. Mogłabym cytować wiele nadzwyczajnych zachowań ludzi z tamtego czasu. Była jedność. I to było coś bardzo pięknego.

Proszę opowiedzieć…

W czasie Powstania byłam bardzo lekko ubrana, miałam na sobie lekką sukienkę, żadnego swetra. Uważałam, jak wielu przyjaciół, że powstanie będzie trwało kilka dni i nie brałam ze sobą żadnego ubrania. Po kapitulacji szliśmy w szeregu, który był pilnowany przez Niemców i bardzo powoli posuwał się do przodu. Wzdłuż niego stało bardzo dużo ludności cywilnej. Dużo Polaków, kobiet i mężczyzn.

Rzucali nam jedzenie, np. pół bochenka chleba, cały chleb, pomidory, jabłka. Niemcy się złościli, krzyczeli, machali bronią. W pewnym momencie podbiegła do mnie obca kobieta i narzuciła mi na plecy ciepłą kurtkę. Dzięki tej kurtce przetrwałam obozy, inaczej chyba bym zamarzła.

To jest jeden z przykładów. Tak zachowywali się ludzie w Warszawie. Chociaż byli zmordowani, głodni i brudni. Tak jak my, żołnierze Powstania Warszawskiego.
Fragment oświadczenia

"Nie ma zgody na poniżanie mniejszości seksualnych w kraju, w którym homoseksualiści byli zabijani przez faszystów za swoją odmienność. Nie ma naszej zgody na bicie i opluwanie drugiego człowieka, a także na wykorzystywanie symbolu naszej walki z okupantem – symbolu Polski Walczącej".

Przyszłoby Pani wtedy do głowy, że po latach Polacy tak się podzielą? Że będzie tyle nienawiści i opluwania?

Nigdy. Nigdy nie przyszłoby mi to do głowy. Gen. Ścibor-Rylski mówił, że Polska jest jedna. Wielokrotnie powtarzał, że nasz kraj powinien być krajem pięknym, przyzwoitym, gdzie ludzie by się kochali, lubili. To był człowiek, który okazywał przyjaźń ludziom, kochał młodzież, zawsze starał się ją chronić. Do nas mówił: pamiętajcie, głównie zajmujcie się młodzieżą. Dlatego, że to jest przyszłość naszego kraju. I musimy dbać o to, żeby byli tacy jak trzeba.

Co powiedziałby dziś młodym ludzim, gdyby zobaczył takie zachowania jak w Białymstoku?

Jeśli młodzież zachowywałaby się tak, jak ci, o których dziś myślimy ze zgrozą, to powiedziałby krótko: słuchajcie, nie róbcie tego, opamiętajcie się. To, co robicie jest bardzo złe – złe dla społeczeństwa i dla kraju. Dbajcie o ludzi tak jak trzeba, nie krzywdźcie ich.

Jeśli sytuacja byłaby dramatyczna, to powiedziałby im bardzo stanowczo. Na pewno by reagował. On absolutnie nie akceptował tego typu zachowań. Taka postawa była dla niego nie do przyjęcia. Bardzo by się tym martwił.

Pamięta Pani wcześniej taką skalę nienawiści?

Nie. Ludzie mojego pokolenia chyba nigdy nie zgodziliby się na podłe traktowanie kogokolwiek.

W czasie okupacji, Powstania, też przecież mieli różne poglądy. Jak się wzajemnie traktowali?

Było nie do pomyślenia, że ktoś może być kopany, bity, bo ma inne poglądy, bo chce inaczej żyć. Każdemu wolno inaczej żyć, ma do tego pełne prawo. Ja byłam zaprzyjaźniona z ludźmi, którzy mieli zupełnie inne poglądy niż ja. I oni, i ja, działaliśmy w konspiracji. Nigdy nie przypominam sobie sytuacji, że jeśli byliśmy z różnych obozów politycznych, to można było myśleć, że ci są lepsi, a ci gorsi. Przecież bardzo często było tak, że ludzie z obcych sobie stron pomagali sobie wzajemnie. Ratowali się w obozach koncentracyjnych, w których przecież byli i ci, i ci. Bo jedni i drudzy walczyli o nasz kraj. Tylko inaczej.

"Nie ma naszej zgody na bicie i opluwanie drugiego człowieka, a także na wykorzystywanie symbolu naszej walki z okupantem – symbolu Polski Walczącej" – czytamy w oświadczeniu. Widziała Pani, by Polacy się opluwali?

Nigdy sobie czegoś takiego nie przypominam. Jeśli ktoś wiedział, że np. mamy wśród nas kogoś o pochodzeniu żydowskim, czy Żyda, to dla nas było to absolutnie normalne, nie był to żaden problem. Ludzie zachowywali się bardzo przyzwoicie. Co według Pani stało się z polskim społeczeństwem?

Właśnie nie wiem. Nawet w bardzo trudnych sytuacjach my, żołnierze Powstania Warszawskiego, zawsze odczuwaliśmy bardzo intensywną pomoc ze strony ludności cywilnej, której przecież też było bardzo trudno. Na początku ludzie zachowywali się wobec nas nadzwyczajnie.

Przychodzili, pytali, czy mogą pomóc. Pamiętam, jak w pierwszych godzinach cieszyli się, że powstanie wybuchło. Nigdy tego obrazu nie zapomnę. Jak biegłam na miejsce zbiórki naszego oddziału i po drodze napotykałam na ludność cywilną, na ludzi, którzy się obejmowali, płakali, cieszyli. A potem przez wiele, wiele dni bardzo nas wspierali. Walczyliśmy o Warszawę i Polskę.

Gdzie szukać winnych takich zachowań jak w Białymstoku?

To bardzo trudna odpowiedź. Myślę, że to nie jest spontaniczne, ale podsycane w jakiś sposób przez ludzi złej woli. Bo nie wyobrażam sobie, żeby młodzi ludzie zachowywali się w taki paskudny, podły sposób. Na ogół nic takiego nie ma w młodych ludziach. Trzeba ich szprycować jakąś nienawiścią, żeby ona się rozlewała i dawała temu wyraz.

Manipulować?

Tak mi się zdaje. Ciągle mi się zdaje, że jest ktoś, kto nakręca śrubkę. Bo takie zachowanie jest dla mnie niewyobrażalne. Jak słucham takich relacji, to często mi wstyd. Gdy pomyślę, że ludzie na świecie słuchają albo widzą w telewizji obrazy, jak młodzi ludzie biją, szarpią innych na ulicach, to mi jest bardzo wstyd. Jest mi bardzo głupio i smutno.

Jak pani ocenia reakcję rządu?

Uważam, że albo jej nie ma albo jest bardzo słaba. Stanowczo za słaba. Niektóre reakcje budziły moje zdumienie. Myślę sobie: to wygląda na to, że jest poparcie dla tej grupy ludzi. Mamy wielu ludzi przyzwoitych, również polityków. Ale też takich, którzy zachowują się równie podle, bo ich zachęcają. Nie wprost. Ale sposób, w jaki się wypowiadają, jest zachętą do takich podłych zachowań.
fragment oświadczenia

"W Białymstoku obudziły się najgorsze instynkty osób, które odczłowieczały drugiego człowieka. Takie wydarzenia przypominają te sprzed II wojny światowej i nie mogą zostać niezauważone lub przemilczane. Apelujemy do władz Rzeczypospolitej o podjęcie działań prawnych wymierzonych w sprawców. Apelujemy do polityków: stop mowie nienawiści i dzieleniu społeczeństwa".

Czytam to oświadczenie i mam wrażenie, że zawstydzacie nim Państwo niektórych Polaków.

A myśli Pani, że oni się tym przejmują? Bo ja mam wątpliwości.

Jak zatem nimi potrząsnąć?

Jeśli to możliwe, trzeba rozmawiać, ale podejrzewam, że to niewiele da. Ale może zrozumieją, że takie zachowanie jest nie do przyjęcia dla normalnego, przyzwoitego człowieka?

Często używa Pani słowa "przyzwoity", pojawia się ono również w oświadczeniu. Kim, według Pani, jest człowiek przyzwoity?

Taki, który w trudnych sytuacjach nie myśli o sobie, tylko o innych. Którego nie interesuje pochodzenie czy rodzina drugiej osoby. Zachowuje się tak, żeby nie musiał się wstydzić za siebie, za swoje postępowanie i zachowanie. Jest przyjazny dla ludzi, a w sytuacjach trudnych zdobywa się na pomoc innym.

I to nie jest tak, że jesteśmy jakimś paskudnym krajem. Polacy są przyzwoitymi ludźmi. Czasem tylko zdarzają się ci nieprzyzwoici. I wtedy jest nam przykro i wstyd.