Prokuratura znalazła sposób, by Falenta nie mógł obciążyć PiS. Biznesmen nie złoży wyjaśnień

Rafał Badowski
Biznesmen Marek Falenta mógłby złożyć wyjaśnienia, które obciążają polityków Prawa i Sprawiedliwości. Ale bohater afery podsłuchowej ich nie złoży dzięki "fortelowi" prokuratury. Takie informacje publikuje dziennik "Rzeczpospolita".
Biznesmen Marek Falenta miał złożyć wyjaśnienia dotyczące swoich listów do najważniejszych osób w państwie, jednak ze względu na fortel prokuratury tak się nie stanie. Fot. Przemek Wierzchowski / Agencja Gazeta
Chodzi o wyjaśnienia do słynnych listów Falenty do najważniejszych osób w państwie. W listach Falenta twierdził, że o podsłuchach w restauracjach wiedzieli politycy PiS. Mało tego, grupa osób powiązana z prawicą zachęcała do ich kontynuowania, by doprowadzić do upadku rządu PO-PSL. W listach do prezydenta, premiera i prezesa PiS biznesmen podał szczegóły spotkań.

Śledczy jednak nie są chętni do zweryfikowania oskarżeń Marka Falenty, że za aferą taśmową mają stać zleceniodawcy z Prawa i Sprawiedliwości. W partii zakładają nawet, że rewelacje Falenty mogą nie mieć wiele wspólnego z prawdą, jednak mimo to boją się, że sam szum wokół sprawy mógłby zaważyć na wyniku jesiennych wyborów parlamentarnych.


Działania śledczych – jak podaje "RP" – są sprzeczne z obietnicą prokuratora krajowego Bogdana Święczkowskiego, który deklarował, że biznesmen zostanie wezwany do złożenia wyjaśnień. I Falentę rzeczywiście wezwano na początku lipca, co jednak dziennik przedstawia jako fortel, gdyż przedstawiony mu zarzut dotyczył kolejnego nagrania z 2015 r. O listy do najważniejszych osób w państwie biznesmena jednak nie zapytano.

Prokuratura zapewnia dziś, że Falenta powinien okazać dowody, jednak – to stanowisko śledczych – nie skorzystał z okazji. Dlatego więcej szans na to mieć nie będzie. Obecnie Falenta odsiaduje wyrok 2,5 roku więzienia.

Listy Falenty
List do Jarosława Kaczyńskiego biznesmen, który uciekł z Polski do Hiszpanii, napisał w lutym. Jak ustaliła "Gazeta Wyborcza", miał w nim prosić prezesa PiS o "załatwienie" jego sprawy. Uwikłany w aferę taśmową Falenta stwierdził także, że to dzięki jego pomocy PiS wygrało wybory parlamentarne. Rzeczniczka PiS Anita Czerwińska nazwała treść listu "kuriozalną".

Z kolei w liście do Andrzeja Dudy pisał: "Nie zamierzam umierać w samotności. Ujawnię zleceniodawców i wszystkie szczegóły". I wymienił aż 13 osób związanych z PiS, które miały zachęcić go do nielegalnych podsłuchów. Okazało się także, iż pisał do premiera Mateusza Morawieckiego, jednak treści listu nie ujawniono. Z nieoficjalnych doniesień wynikało jedynie, że może być w nim więcej szczegółów niż w piśmie do prezydenta Andrzeja Dudy.

źródło: "Rzeczpospolita"