Zapomnij o hygge i po prostu nie rób nic. Trochę holenderskiego niksen zmieni twoje życie
My, Polacy nie umiemy tak po prostu odpoczywać. Razem z urlopem zaczynamy remont albo nadrabiamy to, czego nie udało nam się skończyć w czasie pracy. Dlatego przydałoby nam się w życiu trochę niksen – leniuchowania w holenderskim stylu.
– Dosłownie "niksen" znaczy nic nie robić – wyjaśnia w rozmowie z naTemat pracownica Ambasady Królestwa Niderlandów w Warszawie. Każde wyciągnięcie się na kanapie i poświęcenie czasu samemu sobie to niksen. Byle nie za często – nie chodzi tu o totalną olewkę obowiązków, tylko o chwilę wyciszenia.
– Niksen nie jest żadnym sposobem życia, do czego sprowadzają ten termin amerykańscy dziennikarze w swoich artykułach – wyjaśnia Krzysztof Weyher z Ambasady Królestwa Niderlandów. – To stan, w którym człowiek zajmuje się rzeczami, które nie wymagają szczególnego skupienia. Pozwala mu on przenieść uwagę na sprawy wewnętrzne, swoje rozterki i kwestie natury psychicznej.
"Heb je vandaag weer zitten niksen?"
Jeśli jakiś Holender zbyt długo oddaje się niksen, może usłyszeć to dziwnie wyglądające pytanie ze śródtytułu. W tłumaczeniu na język polski to prostu: "Leniłeś się przez cały dzień?". Ważne jest znalezienie balansu między pracą i odpoczynkiem, bez samobiczowania się za to, że zamiast sprawdzić wiadomości ze świata, po prostu przeleżeliśmy kilkadziesiąt minut.
Nad Wisłą niestety pokutuje przekonanie, że jeśli nie tyrasz ciężko po 12 godzin, a po pracy uwalasz sobie łokcie np. przy wymianie części silnika, to jesteś leń i nierób, i zapomnij o jakimkolwiek szacunku. Praca u podstaw jest nam wbijana do głów od dziecka (wraz z cierpieniem Stanisława Wokulskiego), a dodatkowo bardzo często porównujemy się z innymi – tymi, którzy mają lepiej. A stąd już tylko krok do przepracowania.
Śmierć w pracy
Zgodnie z raportem Międzynarodowej Organizacji Pracy ogłoszonym z okazji Światowego Dnia Bezpieczeństwa i Ochrony Zdrowia w Pracy, który wypada 28 kwietnia, około 36 proc. ludzi na świecie pracuje powyżej 48 godzin tygodniowo. Raport MOP podkreśla również, że postępujące zmiany w warunkach pracy, jak np. automatyzacja wywołują większy stres i nasilają depresję.
Szczęśliwy przeciętniak
"Tylko przeciętność może nas uratować" – pisał redakcyjny kolega Bartek Godziński w tekście "Nie jesteś zwycięzcą! Wróćmy do normalności i niech w końcu zapanuje moda na 'przeciętność'". W tekście dziennikarza naTemat pojawiło się mnóstwo plusów życia, w którym nie dbamy o to, czy sięgniemy gwiazd.
Godziński uważa, że realne cele, jak np. zapewnienie sobie stabilnego życia, które pozwala na realizację podstawowych potrzeb plus wyjazd na wakacje, są ważniejsze niż pragnienie zdobycia sławy lub zbicia kolosalnej fortuny. Tak samo praca i desperacka potrzeba rozwoju osobistego, kiedy sam do końca nie wiesz, po co to robisz, nie definiują tego, kim jest dana osoba.
– Zauważmy, że to życie nam ucieka, że to życie to rodzina, znajomi, którzy też mają wartość. Może to wszystko stracić robiąc coś co chcą inni lub co nam się wydaje, że chcą inni, a nie to co chce normalny "ja" – wyjaśniała Mirosława Janc z gabinetu "Self" Przyjazne Terapie w rozmowie z naTemat.
Dlatego czasem lepiej, jeśli tylko mamy taką możliwość, odpocząć w duchu słodkiego nicnierobienia i pomyśleć o sobie. W myśl tego, co przekazuje holenderskie niksen.