Burza słoneczna już raz sparaliżowała część Ziemi. Za kilka dni to zjawisko ma wrócić

Bartosz Świderski
Burza słoneczna – już sama nazwa może wzbudzić ciekawość. Z tym zjawiskiem będziemy mieć do czynienia już 31 lipca lub 1 sierpnia 2019 r.. Czy jest się czego obawiać?
31 lipca lub 1 sierpnia może dojść do burzy słonecznej. Czy jest się czego obawiać? Fot. NASA
Burza magnetyczna, bardziej znana jako słoneczna, to nagłe i intensywne zmiany pola magnetycznego Ziemi. Tym razem to mieszkańcy półkuli północnej będą mieli okazję obserwować zjawisko podobne do zorzy polarnej już 31 lipca lub 1 sierpnia. Dokładnej daty nie ustalono.

O co w tym chodzi?
Żeby uświadomić sobie, że z burzami magnetycznymi nie ma żartów, wystarczy przywołać wydarzenia z 1859 r. Wtedy zmiany pola magnetycznego indukowały napięcie elektryczne w liniach telegraficznych w Ameryce i Europie. Spowodowały one m.in. zapalenie się nasączonego substancją chemiczną papieru w telegrafie. 


Po roku 1859 r. podobne lub nieco mniej intensywne zaburzenia magnetyzmu zarejestrowano w 1921 i 1960 r. Zakłóciły one m.in. odbiór transmisji i audycji radiowych na całym świecie. A żeby nie sięgać tak daleko w przeszłość – w sierpniu 1989 r. inna burza zakłóciła działanie komputerów, powodując wstrzymanie handlu na giełdzie w Toronto

Co grozi nam w 2019 r.?
Podobnie jak przed laty, i tym razem - przynajmniej w teorii - może dojść do szeregu zakłóceń. Jeśli do wspomnianej burzy magnetycznej w ogóle dojdzie, nieuniknione są zakłócenia w technologii satelitarnej. Nie działałyby nawigacje GPS, telefony komórkowe i telewizja. Poza tym, mogłoby dojść do wielkiego blackoutu, ze względu na przeciążenie linii energetycznych.