Radny PiS złapany siedem razy bez prawa jazdy. Jego sprawa może być warunkowo umorzona

Łukasz Grzegorczyk
Arkadiusz S., radny z klubu PiS w Opolu oraz doradca wojewody opolskiego, siedem razy został złapany przez policję na prowadzeniu samochodu, choć odebrano mu prawo jazdy – podaje "Gazeta Wyborcza".
Radny PiS bez prawa jazdy był złapany... siedem razy. Fot. Grzegorz Skowronek / Agencja Gazeta
Arkadiusz S. został skontrolowany przed komendą policji w Nysie pod koniec stycznia. Nie miał przy sobie prawa jazdy, a na dodatek okazało się, że stracił je… 12 lat temu.

Sprawa ma więcej bulwersujących szczegółów. Jak podaje "Gazeta Wyborcza", polityk PiS od prawie dziewięciu lat otrzymywał zwrot kosztów za korzystanie z prywatnego samochodu podczas wykonywania służbowych obowiązków jako członek rady programowej TVP 3 Opole.

Śledztwo w tej sprawie prowadziła Prokuratura Rejonowa w Lwówku Śląskim. Niedawno wysłała do Sądu Rejonowego w Nysie akt oskarżenia. Z dokumentu, do którego dotarła "Wyborcza" wynika, że gdy Arkadiusz S. został zatrzymany w styczniu przez policjantów, początkowo udawał, że po prostu nie ma przy sobie prawa jazdy.


Na tym nie koniec
Śledczy ustalili także, że wcześniej, mimo odebranego prawa jazdy, policjanci zatrzymali za kółkiem Arkadiusza S. jeszcze 6 razy: jeden w 2007 roku, 3 razy w 2009 roku, raz w 2011 roku i raz w 2015 roku. S. zatrzymywany był także za inne naruszenia, łącznie 36 razy od 1997 r.

– Każdy przeciętny człowiek w tym wypadku traktowany byłby jak pirat drogowy, jednak prokurator widzi sprawę inaczej – zauważa Stowarzyszenie Prawo na Drodze.

"Wyborcza" podaje, że prokurator składając do sądu wniosek o warunkowe umorzenie postępowania przeciwko politykowi, wnioskował o dwa lata okresu próby, roczny zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych oraz wpłacenie 10 tys. zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.

Gazeta zaznacza, że warunkowe umorzenie postępowania oznacza, iż wina Arkadiusza S. zostanie wskazana, ale on sam zachowa status osoby niekaranej.

źródło: "Gazeta Wyborcza"