Policja ma inną wersję wydarzeń ws. ataku na księdza w Turku. Ujawniono nowe szczegóły

Łukasz Grzegorczyk
Ksiądz z parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Turku miał paść ofiarą ataku osób, które przyszły do kancelarii, aby złożyć akty apostazji. Taką wersję wydarzeń przedstawiła kuria diecezji włocławskiej, a sam ksiądz, który podobno został poszkodowany, w rozmowie z nami nie chciał komentować sprawy. Tymczasem policja przedstawiła inną wersję wydarzeń całego incydentu.
Policja ma inną wersję wydarzeń na temat rzekomego ataku na księdza w Turku. Fot. Jan Rusek / Agencja Gazeta
Chodzi o zdarzenie z 26 lipca, do którego doszło nad ranem w kancelarii parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Turku. Wtedy dyżurował tam ks. wikariusz Remigiusz Zacharek. Zadzwoniliśmy do niego, by opowiedział nam o tym, co się stało, ale odesłał nas na stronę kurii. – Nie chciałbym teraz o tym w ogóle mówić. Może jeszcze przyjdzie na to czas – stwierdził krótko.

Zrzucili księdza z fotela?
Z relacji kurii dowiadujemy się, że ok. godz. 10.30 do biura parafialnego weszło czworo ludzi – trzy kobiety i mężczyzna. Wszyscy chcieli złożyć akt apostazji. Ks. Zacharek miał ich poinformować, że taki dokument zgodnie z prawem kanonicznym może przyjąć i podpisać jedynie ksiądz proboszcz.


"Wtedy doszło do ataku na duchownego. Mężczyzna chwycił jedną ręką stojący na regale krzyż, a drugą zrzucił prezbitera z fotela na podłogę. Wszyscy atakujący używali przy tym wulgarnych określeń pod adresem kapłana i Kościoła" – czytamy na stronach włocławskiej kurii.

Żeby doprecyzować przebieg wydarzeń, skontaktowaliśmy się z policją w Turku. Okazuje się, że mundurowi cały incydent widzą zupełnie inaczej. 26 lipca faktycznie policja interweniowała w kancelarii parafialnej, a wikary pełnił wtedy dyżur.

– Trzy osoby – kobieta, jej syn i synowa – przyszli złożyć akt apostazji. Z uwagi na wymogi formalne akt nie mógł zostać przyjęty. Potrzebny był komplet dokumentów i obecność proboszcza. Państwo zostali poinformowani, że mogą przyjść po godz. 16:00 i odebrać potwierdzenie – mówi w rozmowie z naTemat st. asp. Dorota Grzelka z Komendy Powiatowej Policji w Turku.

"Nie doszło do naruszenia nietykalności cielesnej"
Z jej relacji wynika, że później rzeczywiście doszło do sprzeczki. – Nie chcieli tego przyjąć do wiadomości, zaczęli się awanturować. Mówili podniesionym głosem, nie chcieli opuścić kancelarii. Wszystko zostało zakończone notatką z interwencji. Nie wszczęto żadnego postępowania – podkreśliła.

– Jeszcze dzisiaj policjanci kontaktowali się z proboszczem, który potwierdził, że nie doszło do popełnienia jakiegokolwiek przestępstwa. Dodał, że tamtego dnia po godz. 16:00 te same osoby przyszły ponownie i złożyły akty apostazji – dodała przedstawicielka policji.

Zapytana o rzekome "zrzucenie księdza z fotela na podłogę" przyznała, że nie może potwierdzić tych informacji. – Nie doszło do naruszenia nietykalności cielesnej księdza czy znieważenia. Nie są prowadzone dalsze czynności – wskazała st. asp. Grzelka.