"Miała być lokomotywa, a nie drezyna". Tomasz Aniśko, jedynka na liście KO, wywołał szok. Ludzie dopytują, kim jest
Stał się jedną z największych sensacji list wyborczych opozycji. Nikt się tego nie spodziewał. On, lider Zielonych, zrzucił z piedestału lokalnego lidera PO, i został jedynką Koalicji Obywatelskiej w Zielonej Górze. Szok i niedowierzanie, bo nawet tam nie wszyscy wiedzą, kim Tomasz Aniśko jest. – Ludzie go nie znają, gubią się jak wymawiać nazwisko. I to ma być lokomotywa wyborcza? – ironizuje lokalny dziennikarz.
W wielu krajach Europy partie Zielonych są silne, zdobywają dobre wyniki w wyborach. Sama Frakcja Zieloni – Wolny Sojusz Europejski po ostatnich wyborach do PE powiększyła liczbę swoich europosłów o 15 (dziś ma 67 członków). Tymczasem w Polsce żadnych sukcesów nie było.
Ale jest miejsce, gdzie w ostatnich wyborach samorządowych Zieloni zdobyli największe poparcie w skali kraju. To liczące ok. 4 tys. mieszkańców Ośno Lubuskie niedaleko Słubic. Tu na Zielonych głosowało ponad 22 proc. mieszkańców. Fenomen? Stąd pochodzi lider partii Tomasz Aniśko. Sensacyjna "jedynka" na liście KE w województwie lubuskim. Lider listy, lokomotywa, która ma ją ciągnąć do przodu. Szerszej, wyborczej publiczności, osoba kompletnie nieznana.
– Ludzie nie znają tego nazwiska. Widać, że je mylą. Już widać na Facebooku, jak różnie je odmieniają. To był szok, gdy zobaczyliśmy, kto jest u nas "jedynką" na liście KO – mówi nam jeden z lokalnych dziennikarzy. Czy kojarzy go z czymś wcześniej? – Nie. Z niczym. Też szukałem w internecie informacji, kto to jest. Może w Ośnie Lubuskim jest bardziej znany, ale z perspektywy Zielonej Góry zupełnie nie – odpowiada.
Szok miał być tym większy, że wcześniej – jako o "jedynce" – mówiło się o senatorze Waldemarze Sługockim. – Wydawało się, że to jest pewne. On sam wypowiadał się potem, że numer nie ma znaczenia, ale myślę, że to było dla niego przeżycie. Patrząc z boku to niemal policzek – uważa dziennikarz.
To, że wybór Grzegorza Schetyny wprawił w osłupienie niejednego wyborcę, widać też w internecie. "Kto jest Tomasz Aniśko?" – zapytał wprost jeden z użytkowników Twittera. Gdy poznał odpowiedź, zaraz zareagował: "Przy całym szacunku, ale gmina Ośno to dla mnie kompletna terra incognita. Jak dla większości Lubuszan. Szkoda jedynki, ale rozumiem, że musiał pójść deal".
Startował już w wyborach
Tomasz Aniśko, rocznik 1963, jest architektem krajobrazu. Przedstawiany również jako" absolwent University of Georgia oraz Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu". Sam podkreśla to na stronie internetowej swojej firmy. "Ogrody, parki, osiedla, komercyjne, rewitalizacja" – tego dotyczą projekty, którymi zajmuje się firma. "Przez wiele lat opiekował się kolekcją roślin w sławnych ogrodach Longwood koło Filadelfii, jedną z największych w Ameryce" – czytamy.
"Wykładowca uniwersytetów w Polsce i Stanach Zjednoczonych. Kurator kolekcji botanicznych, podróżnik, łowca roślin i autor. Działacz lubuskich stowarzyszeń kulturalnych" – można z kolei przeczytać w jego krótkich biogramach, które pojawiły się w internecie przy okazji wyborów, w których dotąd kandydował."Jego doświadczenia związane z poszukiwaniem i zbieraniem nowych roślin na kilku kontynentach oraz badaniem ich przydatności do uprawy są nieocenione dla tworzenia ogrodów, przestrzeni publicznych i krajobrazów, które harmonijnie wpisują się w istniejący kontekst przyrodniczy i kulturowy". Czytaj więcej
Bo tu nowicjuszem nie jest, choć na razie bez efektu. W 2018 roku startował na radnego Sejmiku Województwa Lubuskiego, ale bez powodzenia. Podobnie w ostatnich wyborach do PE – wtedy uzyskał niewiele ponad 2 tys. głosów. "Najmniej z 10 kandydatów Koalicji Europejskiej w okręgu zachodniopomorsko-lubuskim" – podsumowała gorzowska "Wyborcza".
Prezydent Zielonej Góry ostro • zieloni tv
– Jeśli jest to osoba komukolwiek znana, to będę pod wielkim wrażeniem. Bo nikt tej osoby nie zna. To nie jest na pewno lider, ktoś, kto pociągnie listy. Wyniki, które uzyskał startując gdziekolwiek, a startował kilka razy, pokazują, że nie uzyskał żadnego mandatu społecznego. (…) Ta decyzja jest dla nikogo w województwie lubuskim niezrozumiała – skomentował listę KO prezydent Zielonej Góry.
Na antenie lokalnego Radia Index 96 fm Janusz Kubicki suchej nitki nie zostawił na PO. – Można strzelić sobie w stopę i ktoś właśnie to dokonał. PO rekomendując pana Aniśko nie wiem, czym się kierowała, bo chyba nikt rozsądny nie jest w stanie tego wyjaśnić. Mamy wielu wspaniałych ludzi, którzy mogliby reprezentować województwo lubuskie - mówił.
Wcześniej na Facebooku zamieścił ostry wpis. "Jest jedynka, powiem tak zapiera dech w piersiach. Bo został nim Tomasz Aniśko. Po prostu bomba, wielkie nazwisko, wyborcza lokomotywa, człowiek orkiestra. Przepraszam za sarkazm" – zakpił. Wskazał, że lepszym wyborem byłby np. Wadim Tyszkiewicz, prezydent Nowej Soli, człowiek z ogromnym doświadczeniem, znany z tego, że nie boi się mówić, co myśli i nie raz krytykował poczynania "dobrej zmiany". Który – jak słychać – ma jednak startować na senatora.
"To nie drezyna, to hulajnoga"
Nie on jeden nie może zrozumieć tej decyzji. Zielonogórska "Wyborcza" cytuje wściekłych radnych. Janusz Rewers: "Ta jedynka to nieporozumienie". Mariusz Rosik: "Czym Lubuskie na to sobie zasłużyło? To ma być LOKOMOTYWA, przepraszam to nawet nie drezyna, to hulajnoga".
Ale znajduję też sporo komentarzy, w których internauci autentycznie są zadowoleni z decyzji Grzegorza Schetyny. "No to fajnie. Brawo dla Zielonych", "Nareszcie jakaś nowa osoba poza opatrzonymi działaczami PO", "Świetna decyzja!. Polsce brakuje Zielonych jak czystego powietrza i zdrowego rozsądku" – to tylko niektóre opinie.
Wybory pokażą, czy taki układ listy był trafiony. Bo w tym momencie i tak może okazać się to najmniej ważne. – Na ten moment kampania Koalicji Obywatelskiej wygląda w ten sposób, że PiS wygra tu w cuglach. Niby jest program, jest "szóstka Schetyny", ale konkretnej kampanii u nas nie widać. A w PiS widać, i to nieporównywalnie – słyszę.