Kuchciński organizował "rodzinne" przeloty nie tylko w tym roku! Pojawiły się nowe dowody

Paweł Kalisz
Są dowody na to, że członkowie rodziny Marka Kuchcińskiego latali z nim rządowymi samolotami i śmigłowcami już przynajmniej od drugiej połowy zeszłego roku. W sprawie "Air Kuchciński" wychodzą na jaw coraz to nowe fakty.
Są dowody na to, że Marszałek Kuchciński leciał we wrześni z synem do Rzeszowa rządowym helikopterem. Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta
"Marszałek Kuchciński latał rządowym samolotem z rodziną także w 2018 roku. Marszałek poleciał z synem do Rzeszowa na weekend 15-16.09. Lot miał status HEAD i został wykonany śmigłowcem. Do tej pory posiadaliśmy dowody na 'rodzinne' loty od stycznia do lipca 2019" – napisał na Twitterze dziennikarz Radia Zet Mariusz Gierszewski. I jako dowód udostępnia zdjęcie dokumentu, na którym został opisany ten lot. Wygląda na to, że Marszałek Sejmu zapraszał na pokład rządowych maszyn członków rodziny i latał z nimi na koszt podatników od dłuższego czasu. Posłanka Agnieszka Pomaska zamieściła w sieci zdjęcie dokumentów, w których Kuchciński składał zapotrzebowanie na rządowy samolot lub helikopter. Wnioski z tylko 4 miesięcy zajmują praktycznie cały blat dużego stołu. Jedno z zapotrzebowań na lot zostało zgłoszone 29 stycznia 2019 r. Miało oznaczenie "sytuacja nagła". A według instrukcji MON w przypadkach nagłych dotyczących lotów najważniejszych osób w państwie, dopuszcza się złożenie zapotrzebowania na lot w terminie krótszym niż 24 godziny.


Jako powód zapotrzebowania podano misję oficjalną z Warszawy do Rzeszowa. Poproszono o zapasowy statek powietrzny. Dokument informujący o przelocie na trasie Warszawa Okęcie - Rzeszów Jasionka wystawiono dla dwóch pasażerów. Jako datę wylotu podano 31 stycznia (czwartek). Powrót zaplanowano na 4 lutego (poniedziałek). Jednak dzień później złożono korektę zapotrzebowania, także z oznaczeniem "sytuacja nagła".

Gdy wybuchła afera "Air Kuchciński", marszałek początkowo zaprzeczał, by podczas lotów towarzyszyli mu członkowie rodziny. Później tłumaczył, że przecież samolot i tak leciał, więc ktoś jedynie skorzystał z wolnego miejsca. Na koniec zadeklarował wpłatę na cele charytatywne w wysokości 15 tysięcy złotych.